Arseniusz Milewski, członek Związku Polaków na Ukrainie z oddziału w Borodziance w rozmowie z radiem RMF FM opisał prawdziwy horror, jaki rozegrał się w miejscowości po zajęciu jej przez Rosjan. Liczba ofiar wśród ludności cywilnej idzie w setki, a do tego dochodzą gwałty na nieletnich.
Milewski mówi, że w Borodziance jest mnóstwo zniszczeń nie tylko po bombardowaniach. Wycofujący się Rosjanie wszystko zaminowali i pozostawili mnóstwo śmiercionośnych pułapek. Jak relacjonuje, rozstawiono je także w pobliżu wejść do piwnic, skąd mogliby wyjść ukrywający się ludzie.
Najeźdźcy zniszczyli bloki mieszkalne w Borodziance. „Mamy jeszcze co najmniej 8 'zawałów”. A tylko w jednym 120 ofiar” – opowiada Milewski. Niestety oznacza to, że najprawdopodobniej ofiar będzie kilkaset, albo jeszcze więcej.
Milewski zauważa jednak, że na ulicach Rosjanie nie pozostawili zwłok zabitych cywili, tak jak stało się w Buczy. Tutaj starali się zacierać dowody popełnionych zbrodni wojennych.
Czytaj także: Elitarna jednostka rosyjska miała odmówić walki na Ukrainie!
Okrutny los spotkał także kobiety. Okupanci nie oszczędzali nawet nieletnich. „W Borodziance były gwałty. Dużo gwałtów było – młodych dziewczyn, dwanaście, piętnaście lat” – relacjonuje Milewski. Dodaje, że Rosjanie podobnie postąpili z kilkunastoma innymi miejscowościami na północ od Kijowa.
Źr. RMF FM