Do tragicznego zdarzenia doszło w czwartek w Białymstoku. Policjanci przyjechali na interwencję do chorego psychicznie człowieka. Próba zatrzymania go odbyła się tak niefortunnie, że 34-latek zmarł w sobotę.
Według relacji świadka zdarzenia, policja przyjechała do jednego z bloków na ulicy Barszczańskiej do Pawła Klima, który cierpiał na schizofrenię paranoidalną. Zdaniem obserwatora, funkcjonariusze przyjechali na polecenie konkubiny, która poprosiła o zabranie partnera do zakładu psychiatrycznego. Mężczyzna nie chciał jednak udać się wraz z funkcjonariuszami, dlatego usiadł na podłodze na balkonie.
Policjanci chcieli wyciągnąć 34-latka siłą, lecz jego waga (ponad 100 kilogramów) oraz choroba sprawiła, że policja miała spory problem z przetransportowaniem osoby do karetki dla chorych psychicznie. Z całego wydarzenia jest nagranie, na którym widać, jak funkcjonariusze kopią mężczyznę. Świadek stwierdza również, że jeden z nich założył nawet tzw. gilotynę, by w ten sposób podnieść Klimę. Z dalszych opowieści obserwatora wynika, że mężczyzna w czasie akcji stracił przytomność. Wtedy to policjanci wciągnęli go do środka, by rozpocząć reanimację. Odpowiednia karetka pogotowia przyjechała po 15 minutach. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala, gdzie ostatecznie w sobotę zmarł. Najprawdopodobniej przyczyną śmierci było niedotlenienie mózgu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Podinspektor Andrzej Baranowski obejrzał tę interwencję. Choć jego zdaniem nie doszło do naruszenia przepisów, jasno zadeklarował, że w całej sprawie zostanie wszczęte postępowanie wewnętrzne oraz prokuratorskie.
Mieszkańcy ulicy Barszczańskiej po usłyszeniu o śmierci współlokatora rozpoczęli protesty wymierzone w policję. W manifestacji brało udział nawet 100 osób. Na miejsce zamieszania wysłano kilkudziesięciu funkcjonariuszy, którzy pilnowali porządku.
Wideo z niefortunnej interwencji policji: