Już w poniedziałek reprezentacja Polski może cieszyć się z awansu na Euro 2020. Jest to wariant bardzo optymistyczny, ponieważ wymaga konkretnego układu wyników. Jeśli tak by się stało, byłby to jeden z najszybszych awansów w historii eliminacji.
Już w piątek piłkarze wracają z wakacyjnej przerwy, by kontynuować batalię w eliminacjach do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Sytuacja podopiecznych Jerzego Brzęczka jest bardzo dobra. Piłkarze mają na koncie 12 punktów i są zdecydowanym liderem grupy. Wprawdzie w pierwszych trzech spotkaniach Biało-Czerwoni spisywali się słabo, ale w ostatnim meczu wygranym 4:0 z Izraelem pokazali na co ich stać.
Teraz przed zawodnikami dwa kolejne spotkania. Już jutro w Lublanie podopieczni Jerzego Brzęczka zagrają ze Słowenią. W poniedziałek w Warszawie zagramy natomiast z Austrią. To dwa trudne spotkania, które mogą być decydujące w walce o awans na Euro.
Okazuje się, że na Mistrzostwa Europy możemy awansować już w poniedziałek. Jest to mało prawdopodobne, ale nie wykluczone. Aby tak się stało, musimy przede wszystkim wygrać oba spotkania. W piątek Izrael musiałby pokonać Macedonię Północną a Łotwa Austrię. Z kolei w poniedziałek Izrael musiałby pokonać Słowenię a Łotwa zremisować z Macedonią Północną.
Gdyby tak się stało, reprezentacja Polski miałaby na koncie 18 punktów, Izrael 13, Austria 6, Słowenia i Macedonia Północna po 5 a Łotwa 4. Do wzięcia byłoby jeszcze 12 punktów, więc w sytuacji gdyby Polska nie wygrała już żadnego spotkania, Austria miałaby dokładnie tyle samo punktów co Biało-Czerwoni, a w bilansie bezpośrednich meczów to podopieczni Jerzego Brzęczka byliby górą.
I chociaż wywalczenie awansu na Euro już w poniedziałek jest mało prawdopodobne to wszyscy kibice mają nadzieję, że jesienią będziemy mogli cieszyć się z udziału Biało-Czerwonych w kolejnej wielkiej imprezie.
Czytaj także: Dyrektor sportowy Bayernu krytykuje Lewandowskiego. „Sądzę, że zrozumiał”