Maciej Budzich, jeden z najpopularniejszych polskich wideoblogerów, postanowił przeprowadzić ciekawy eksperyment. Wrzucił na swój profile w serwisach społecznościowych zdjęcie karty kredytowej z odkrytymi numerami. Po pięciu minutach zaczęły ubywać pierwsze pieniądze z jego konta.
Wow, w końcu przyszła. Kilka dni temu zamówiłem w #mbank specjalną kartę debetową z grafiką specjalnie przygotowaną na 26 finał #wośp. Pięknie to wygląda, dobra robota #mastercard! Szkoda tylko, że grafika jest tylko z jednej strony, przydałoby się ożywić również tył karty .Tak czy inaczej wygląda to ekstra! Aktywacja i wszystkie inne rzeczy – bez żadnych problemów, wszystko idealnie zgrało się przed wyjazdem. A teraz w drogę na krótki offline! – napisał Budzich wrzucając zdjęcie karty jednocześnie na Instagrama, Facebooka oraz Twittera.
Na publikację natychmiast zareagowali przedstawiciele mBanku, którzy zwrócili wideoblogerowi uwagę. Publikowanie danych karty nie jest bezpiecznym zachowaniem, radzimy zastrzec ją możliwie jak najszybciej. Możesz to zrobić w serwisie transakcyjnym lub w aplikacji mobilnej. Pozdrawiamy! – napisali pod powyższą fotografią. Jednocześnie uruchomiona została procedura blokowania karty. Kilka minut później reprezentant banku zadzwonił do Budzicha i poinformował go, że karta została całkowicie zastrzeżona.
Wszystko było zaplanowane
Spokojnie, pan Maciej nie postradał zmysłów. Cała akcja była starannie zaplanowana. Bloger postanowił bowiem sprawdzić uczciwość ludzi obserwujących jego profile społecznościowe. Liczył się z tym, że może zostać okradziony. I dokładnie tak się stało. Do momentu zablokowania karty z jego konta odpłynęło 300 złotych, a mBank powiadomił go o około 60 próbach dokonania transakcji.
Co ciekawe, Budzich otrzymał od Facebooka 24-godzinnego bana za publikację zdjęcia niezgodne z regulaminem. Na Instagramie, co widać powyżej, post jednak cały czas „wisi”.
O całej akcji Budzich opowiedział w swoim vlogu. Zdjęcie mojej karty trafiło do sieci. Nie była to żadna kampania mbanku czy jakaś akcja sponsorowana. Karta, post, numery i faktyczna radość z otrzymania specjalnej karty WOŚP były autentyczne. Oczywiście wiedziałem, że robię głupią rzecz. Po zaledwie pięciu minutach, od publikacji fotografii w mediach społecznościowych, pieniądze zaczęły znikać z mojego konta. Ale wydarzyły się jeszcze rzeczy, których się nie spodziewałem – napisał.
źródło: YouTube, Instagram