Michał Modlinger, mężczyzna, który uczestniczył w demonstracji pod Pałacem Prezydenckim, gdzie popychał ochraniających ją funkcjonariuszy policji, udzielił wywiadu serwisowi oko.press. Podczas niej opowiedział o całym zajściu.
Do demonstracji pod Pałacem Prezydenckim doszło pod koniec lipca. Protestujący próbowali nakłonić w ten sposób Andrzeja Dudę, by ten nie podpisywał ustawy o Sądzie Najwyższym.
Na miejscu było bardzo gorąco, w pewnym momencie osoby zgromadzone pod budynkiem starły się z policją. Wśród agresywnych uczestników znalazł się Michał Modlinger, który popychał funkcjonariuszy. Jego zachowanie uwieczniły kamery TVP Info.
Policja: Podczas protestu ktoś użył gazu wobec funkcjonariuszy#wieszwięcej @PolskaPolicja @Policja_KSP
Zobacz więcej > https://t.co/yjVRv08DrJ pic.twitter.com/Ztu1jOgHtn
— TVP Info ?? (@tvp_info) 27 lipca 2018
Teraz głos zabrał sam zainteresowany, który udzielił wywiadu serwisowi oko.press. ” Skontaktowałem się z mecenasem Jarosławem Kaczyńskim 28 lipca, dwa dni po manifestacji. Wspólnie zdecydowaliśmy, że sam się ujawnię. W sobotę 30 lipca mecenas zadzwonił na policję i powiedział: “człowiek, którego państwo szukają, jest moim klientem” i poprosił o umówienie mnie na przesłuchanie na następny tydzień. Powiedzieli, że nie ma problemu. Były naciski na ujawnienie nazwiska, ale adwokat odmówił, bo miałem zjawić się w charakterze świadka, a nie oskarżonego. A to oznacza, że policja i media mogłyby ujawnić moje nazwisko” – powiedział mężczyzna.
Modlinger opowiedział również o przebiegu całego zajścia. Zdradził m.in., co powiedział do niego jeden z policjantów. „To było działanie emocjonalne. Może nie miało większego sensu, ale ponieważ widziałem, że są osaczeni i szukają pomocy, uznałem, że to najlepszy pomysł. Ale nie udało mi się to. Wtedy jeden z policjantów powiedział do mnie: “wypier****j”. Co mnie dodatkowo zdenerwowało” – oświadczył.
„Sytuacja polityczna, zachowanie policjantów wobec legitymowanych, użycie niecenzuralnego słowa wobec mnie oraz użycie gazu bezprawne – bo policjant ma obowiązek uprzedzić, a żadnego komunikatu nie było. To wszystko na siebie się nałożyło” – dodał Modlinger i przyznał, że jego zachowanie wynikało z faktu, iż jest „osobą ekspresyjną”.