Wczoraj serwis „Wirtualna Polska” opublikował informację, iż poseł Dominik Tarczyński, wbrew zapowiedziom, pobiera publiczne pieniądze. Potwierdziła to Kancelaria Sejmu. Jak zareagował na to sam zainteresowany?
Michał Wróblewski, autor tekstu opublikowanego na łamach serwisu, przytoczył kilka twitterowych wpisów Tarczyńskiego, w którym jeden z najbardziej aktywnych posłów PiS przekonywał, iż publicznych pieniędzy nie pobiera, a siebie samego określał mianem „posła niezawodowego”.
„Nie jestem posłem zawodowym. Zrezygnowałem z pieniędzy publicznych. Nie pobieram” – napisał polityk na Twitterze 15 stycznia 2018 r. do Bartosza Węglarczyka z portalu Onet.
„Nie jestem posłem zawodowym. Nie pobieram pieniędzy publicznych. Zatkao kakao?!” – zwrócił się do innego dziennikarza.
Wróblewski podkreśla, że ostatni wpis na temat pobierania publicznych pieniędzy Tarczyński zamieścił całkiem niedawno, bo 25 kwietnia. „Nie jestem posłem zawodowym! Nawet tego nie wiesz, szechterowy sługusie. Taki z ciebie dziennikarzyna” – pisał wówczas do Bartosza Wielińskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej”, który wcześniej zasugerował, że ma prawo zwracać się do Tarczyńskiego, kiedy tylko ma ochotę, ponieważ ten jest utrzymywany z jego podatków.
„Wyborcy – nie tylko sympatycy posła Tarczyńskiego – zinterpretowali to tak, jak polityk PiS napisał dosłownie: że nie pobiera pensji poselskiej, która finansowana jest z pieniędzy podatników” – pisze Wróblewski, który poniżej przytacza dane przedstawione przez Kancelarię Sejmu. Wynika z nich, że poseł Tarczyński pobierał w 2017 r. normalne uposażenie poselskie, jak wszyscy posłowie. Jako parlamentarzysta zarobił w zeszłym roku 142 tys. zł + 33 tys. zł diety poselskiej (poza dochodami z Sejmu, poseł zarobił na wynajmie domu prawie 9 tys. zł i na sprzedaży praw autorskich – aż 91 tys. zł).
Ponadto, Centrum Informacyjne Sejmu przyznaje, że ostatnia pensja poselska wpłynęła na konto Tarczyńskiego 23 maja tego roku. Sam zainteresowany, podczas wymiany zdań z Konradem Piasecki, przyznaje, że z uposażenia zrezygnował w 2018 roku.
Cały tekst TUTAJ.
Jak tłumaczy się polityk?
O to, jak naprawdę wygląda sytuacja z pobieraniem publicznych przez posła Tarczyńskiego postanowili zapytać dziennikarze TVN.
„Jeżeli ktoś jest posłem niezawodowym, chce prowadzić działalność gospodarczą, przychód, który uzyskuje jest pomniejszany o kwotę, którą powinien otrzymać. Jeżeli przekroczy poziom uposażenia, tego uposażenia nie ma. Jeżeli ktoś ma długomiesięczny projekt jak ja, realizuje film, chce mieć koszty, no to niestety – ma to uposażenie wypłacane” – powiedział Tarczyński.
„Ale pan powiedział, że nie pobiera publicznych pieniędzy” – przypomniał politykowi dziennikarz.
„W zasadzie i nie dostanę wtedy, kiedy będzie przychód z dystrybucji filmu. Taka jest zasada” – odparł Tarczyński. „Czyli pobiera pan publiczne pieniądze?” – dopytał dziennikarz. „Teraz tak” – przyznał poseł PiS. „Czyli pisanie, że w ogóle pan nie pobiera, to nie była prawda?” – dopytywał prowadzący rozmowę reporter. „Napisałem, że nie jestem zawodowym posłem, to jest prawda. Przepraszam, mam komisję” – rzucił Tarczyński, po czym pospiesznie się oddalił.
Poseł #PiS – D. #Tarczyński kilka razy publicznie podkreślał, że nie pobiera publicznych pieniędzy. Jego oświadczenie majątkowe pokazuje co innego! Również według informacji z Kancelarii Sejmu polityk regularnie pobiera pensję parlamentarzysty!
Zobaczcie, jak sie tłumaczy :) pic.twitter.com/NI0G3dgwez
— Łukasz Olejnik ?? (@olejnik_lukasz) 7 czerwca 2018
Niezależnie od tego, że uposażenie wbrew temu co mówił – jednak notorycznie pobiera, całe to tłumaczenie jest bez sensu: przedsiębiorcy samodzielnie prowadzącemu działalność uposażenie wg ustawy o wykonywaniu mandatu NIE PRZYSŁUGUJE.
Nie ma mowy o wyrównaniu różnicy itp. pic.twitter.com/mOFENTLxll— Tomasz Skory (@TomaszSkory) 7 czerwca 2018
źródło: wp.pl, TVN24
Fot. screen TVN24