Magdalena Biejat zaproponowała rozwiązanie problemu alkoholowego w Sejmie. – Pokazałaby, że parlamentarzyści widzą problemy nadmiernej konsumpcji alkoholu przez Polaków – powiedziała w rozmowie z „Super Expressem”.
Od kilku dniach przez media przetacza się dyskusja na temat alkoholu w ławach sejmowych. Wszystko zaczęło się od dziwnego zachowania Bartłomieja Sienkiewicza z Koalicji Obywatelskiej. Na nagraniach widać, jak odprowadzany przez Borysa Budkę polityk potyka się na schodach i ma problem z przywitaniem się z posłanką opozycji.
Budka kategorycznie zaprzeczał, jakoby Sienkiewicz był pijany. Głos zabrał również główny zainteresowany. – Jeśli PiS sądzi, że moje potknięcie przykryje potknięcie rządów w rządzeniu, w drożyźnie to się grubo myli, ale ta kampania powoduje, że ja na pewno w niej nie wezmę udziału. Nie wezmę w niej udziału, nie będę jej ani komentował – zapowiedział.
Takie wyjaśnienia nie przekonują jednak posłów PiS-u. Ze strony partii Jarosława Kaczyńskiego padły oskarżenia o pijaństwo. Politycy PO odpowiadają, że badaniami alkomatem należy poddać… przedstawicieli rządu.
Z kolei Paweł Kukiz uważa, że powinno się umożliwić zgłaszanie podejrzeń spożycia alkoholu wśród posłów Straży Marszałkowskiej.
Jeszcze inny pomysł ma Magdalena Biejat z Lewicy. – Polacy nadużywają alkoholu i absolutnie nie powinniśmy się zgodzić na picie w miejscu pracy – niezależnie od tego, czy to jest Sejm czy jakiekolwiek inne miejsce – zauważyła.
Posłanka ubolewa, że parlamentarzyści mogą się zaopatrywać w alkohol na miejscu, na terenie Sejmu. – Trzeba się mocno zastanowić, czy tego nie zmienić – powiedziała.
W jej ocenie rezygnacja ze sprzedaży w sejmowym barze byłaby symbolicznym krokiem w stronę promocji trzeźwości wśród Polaków. – Pokazałaby, że parlamentarzyści widzą problemy nadmiernej konsumpcji alkoholu przez Polaków – dodaje.