Zdaniem Tomasza Skorego, dziennikarza RMF FM, władze Sejmu rozważają wprowadzenie w życie nakazu zobowiązującego posłów do używania lokalizatora GPS w trakcie ich zagranicznych podróży.
Dyskusje nad wprowadzeniem takiego rozporządzenia są pokłosiem niedawnego skandalu z udziałem posłów Prawa i Sprawiedliwości. Oprócz wyposażenia parlamentarzystów w GPS-y rozważany jest również zakaz organizowania podróży przez nich samych, a także zakaz przemieszczenia się samochodem do wyznaczonej odległości od granic naszego kraju.
Obowiązujące przepisy dają posłom wybór, zakupu biletów może dokonać za nich Kancelaria Sejmu, mogą również nabyć je sami i otrzymać zwrot poniesionych kosztów. Problemem, który uwydatnił się zresztą przy tzw. „aferze madryckiej”, jest to, że gdy parlamentarzysta wybierze tę drugą opcję, urzędnicy zajmujący się jego rozliczeniem nie pytają właściwie o nic. Podróż samochodem nie musi być udokumentowana.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
To właśnie dzięki temu zaniedbaniu posłowie PiS, którzy wcześniej wykupili bilety na tanie linie lotnicze, zarobili około 2,5 tysiąca złotych. Wcześniej, w celu sfinansowania ich podróży, otrzymali bowiem kwotę w wysokości 3,3 tysiąca złotych. Parlamentarzyści sugerujący, że ich środkiem komunikacji będzie samochód, nie zostali sprawdzeni. Urzędnicy nie pochylili się nad tym problemem. Ciekawostką pozostaje fakt, iż dwóch z trzech polityków wcale nie posiada samochodu.
źródło: RMF FM
Fot. Wikimedia/Zboralski