Białoruskie Ministerstwo Energetyki dopiero teraz potwierdziło, że rzeczywiście miał miejsce pożar w elektrowni atomowej. Do groźnego zdarzenia doszło… dziewięć miesięcy temu, a strona białoruska dopiero teraz zdecydowała się ujawnić prawdziwe informacje.
Polsat News podaje za rosyjską agencją Interfax, że Ministerstwo Energetyki Białorusi oficjalnie potwierdziło, że kilka miesięcy temu miał miejsce pożar w elektrowni atomowej. Do zdarzenia doszło w miejscowości Ostrowiec, w powiecie grodzieńskim. To około 200 km od granicy z Polską.
Czytaj także: Raport: co piąty w Europie zgon nowotworowy wywołuje rak płuca
Według oficjalnej wersji winę ponosi jeden z pracowników, który naruszył zasady bezpieczeństwa. Wiadro z farbą miało zająć się ogniem od zapalonego papierosa. „System przeciwpożarowy działa normalnie. Nie doszło do uszkodzenia sprzętu, ani konstrukcji budowli.” – podkreślił wiceminister energii Michaił Michajuk w rozmowie z gazetą Republik.
Według białoruskich władz, pożar w elektrowni atomowej zagrożenia dla reaktora, ani dla całej konstrukcji budowli. Michajuk podkreślił, że fakt ws. pożaru ujawniono po dziewięciu miesiącach, ponieważ wytyczne Międzynarodowej Energii Atomowej nie nakazują natychmiastowego informowania opinii publicznej o takich zdarzeniach.
Czytaj także: Martwe bliźnięta w Bydgoszczy: Matka pierwszy raz została sama z dziećmi
Źr. polsatnews.pl