Tysiące biedronek azjatyckich, zwanych popularnie biedronkami „ninja”, pojawiło się niedawno na ścianie Centrum Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego w Zakopanem. Przy tej okazji przyrodnik z Działu Edukacji TPN Marek Kot przestrzegł przed tymi owadami. Ich obecność nie jest w Polsce pożądana.
Biedronki azjatyckie zostały sprowadzone do Stanów Zjednoczonych i Europy po to, by zwalczyły mszyce w uprawach. W latach 60. wypuszczono je między innymi na Ukrainie, ale w Polsce po raz pierwszy zaobserwowano je dopiero w 2006 roku. Ich liczebność bardzo szybko się zwiększa, o czym świadczy choćby nagranie opublikowane niedawno przez Tatrzański Park Narodowy. Widać na nim tysiące tego typu biedronek na ścianie Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN.
Przyrodnik z Działu Edukacji TPN Marek Kot wyjaśnia, że nie jest to pożądany widok. „Biedronka azjatycka wcale nie napawa nas radością. To nie jest nasza rodzima biedronka. Ten owad uciekł spod kontroli i okazało się, że atakuje nie tylko mszyce, ale również inne gatunki – atakuje nasze rodzime biedronki, które również walczącą mszyce, a co gorsza wcale nie jest taka miła i taka zdrowa dla człowieka, jak mogłoby się wydawać. Azjatycka biedronka może człowieka ukąsić i wywołać reakcję alergiczną. Ponadto może wydzielić brudzącą substancję, czyli hemolimfę” – powiedział.
Biedronka azjatycka różni się wyglądem od tej, którą dobrze znamy. Przede wszystkim ma więcej kropek i nieco inne ubarwienie – złote lub pomarańczowe, a niekiedy również czarne z czerwonymi kropkami. „To niebezpieczny gatunek inwazyjny. Chcą wejść do budynku i przezimować, hibernować w ciepłym miejscu w czasie zimy. Jak się im to uda, to będzie ich jeszcze więcej na wiosnę, dopóki nie znajdzie się opór środowiska, jakiś naturalny wróg, który potrafi sobie z nimi poradzić” – dodał Marek Kot.
Czytaj także: Kraków: Akademia Górniczo-Hutnicza przygotowała się na powódź
Źr.: Interia, Facebook/Tatrzański Park Narodowy