Prezydent Estonii Alar Karis przyznał, że w obecnej sytuacji jego państwo obawia się inwazji ze strony Rosji. W rozmowie z Politico jednoznacznie oświadczył, iż oczekuje większej liczby żołnierzy NATO na terenie swojego kraju.
Prezydent Estonii powiedział, że w chwili, gdy Rosja gromadzi olbrzymie siły przy granicy z Ukrainą, NATO nie powinno zwlekać tylko wzmocnić swój potencjał obronny na wschodniej flance. „Chcemy więcej żołnierzy NATO w Estonii” – oświadczył jednoznacznie.
„Potrzebujemy silnej obecności, aby upewnić się, że nie zostaniemy zaatakowani” – stwierdził prezydent Estonii. Dodał, że z radością przyjął decyzję Danii o wzmocnieniu swojej militarnej obecności na Litwie poprzez i wysłaniu tam dodatkowych myśliwców.
Czytaj także: Rau: „Na obszarze OBWE ryzyko wojny największe od 30 lat”
W rozmowie padło pytanie, czy Karis obawia się rosyjskiego ataku na swoją ojczyznę. „Nigdy nie wiadomo. W historii zdarzały się już niespodzianki” – odparł prezydent Estonii. „Za każdym razem, gdy pojawia się sytuacja taka, jak teraz na Ukrainie, pojawiają się tego typu pytania” – zaznaczył.
Prezydent Estonii zapowiedział, że w marcu wybiera się z wizytą do Kijowa. Prezydent Estonii zaznaczył przy tym, że w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, Kersti Kaljulaid, nie zamierza w Moskwie spotykać się z Władimirem Putinem.
„W tej chwili stosunki z Rosją są zamrożone. Nie chodzi tylko o Estonię, lecz o całą Europę. Pierwszym krokiem jest podjęcie przez NATO jakiejś dyskusji” – stwierdził Karis.
Źr. dorzeczy.pl