Już od dłuższego czasu trwa wojna na słowa pomiędzy Turcją a Niemcami. Tym razem bardzo ostro wypowiedział się turecki prezydent, Recep Tayyip Erdogan, który oskarżył Niemcy o nazistowskie praktyki.
Cała sprawa ma związek z referendum, jakie odbędzie się w Turcji. Obywatele mają w nim zadecydować, czy chcą nowej konstytucji, która zamieni Turcję z republiki parlamentarnej w prezydencką. W praktyce oznacza to większe uprawnienia dla prezydenta Erdogana. W myśl nowej konstytucji miałby on większą kontrolę nad budżetem, mógłby zdymisjonować parlament oraz kontrolować ministrów i sędziów.
Problem leży w prawie 1,5 – milionowej społeczności tureckiej mieszkającej w Niemczech. Mają oni prawo do głosowania w referendum i naturalne jest, że władza chce ich zachęcić do konkretnej decyzji. Prezydent Erdogan zarzuca jednak niemieckim władzom, że te odmawiają współpracy w organizacji wieców dla obywateli tureckich.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Władze odmówiły zorganizowania spotkań w takich miastach jak Gaggenau, Frechen czy Kolonia. Jak to tłumaczono? W przypadku Gaggenau władze stwierdziły, że w mieście nie ma wystarczającej przestrzeni do organizacji takiego wydarzenia. Z kolei władze Kolonii tłumaczyły, że zostały wprowadzone w błąd jeśli chodzi o cel spotkania. Nie od dziś wiadomo jednak, że Turcja i Niemcy toczą ze sobą cichą wojnę na słowa.
Bardzo ostro na cała sprawę zareagował turecki prezydent, Recep Tayyip Erdogan. Stwierdził on wprost, że praktyki niemieckich władz są takie jak nazistowskie w przeszłości. – Myślałem, że minęło dużo czasu odkąd Niemcy zostawili praktyki nazistowskie. Myliliśmy się – powiedział.
Czytaj także: PZL-Świdnik prezentuje śmigłowiec dla MON. Wygląda imponująco! [FOTO]