Donald Trump podczas swojej prezydentury nie zamierza posiadać żadnego zwierzęcia. Do tej pory postąpił tak tylko jeden prezydent USA. Zdecydowana większość miała zwierzęta, a na liście nietypowych pupilów amerykańskich przywódców znajdziemy m.in.: hipopotama, niedźwiedzia, czy aligatora…
Rodzina prezydencka zdecydowała, że nie będzie posiadać zwierzęcia. Taką informację przekazała dyrektor ds. komunikacji Białego Domu.
Brytyjski „The Economist” wskazuje, że będzie to pierwszy taki przypadek od 1849 roku. Spośród wszystkich dotychczasowych przywódców USA tylko James K. Polk (prezydent w latach: 1845-1849) nie posiadał zwierząt. Dziennik wskazał jeszcze na Andrew Johnsona (prezydent w latach: 1865-1869) jednak polityk twierdził, że dokarmiał znalezione w sypialni myszy. Tym samym uznaje się, że jedynym prezydentem, który oficjalnie nie posiadał zwierząt pozostaje J. K. Polk.
Donald Trump is the first American president without a pet in nearly 150 years https://t.co/MnIFWLP6Ta pic.twitter.com/B8WXQOqzkv
— The Economist (@TheEconomist) 8 października 2017
„Dziwne zwierzęta” w Białym Domu
Najpopularniejszym wyborem prezydentów USA były psy. O ile czworonóg u boku głowy państwa nikogo specjalnie nie dziwi, to jednak niektórzy amerykańscy przywódcy wykazywali się w tej kwestii wyjątkową pomysłowością. Często wybór padał na konie, poza tym popularne były jeszcze koty i ptaki.
Zdarzały się również przypadki bardziej spektakularne jak choćby pupile Calvina Collidge’a (prezydent w latach 1923-1929). Polityk miał m.in. kota, rysia, antylopę, lwa, kangura i hipopotama o imieniu Billy. Collidge otrzymał go w prezencie od milionera H. Firestone’a, który przywiózł go do Stanów Zjednoczonych prosto z Liberii. Mówiło się, że milioner chciał się go pozbyć, ponieważ zwierzę miało wyjątkowy apetyt. Po pewnym czasie sam Collidge musiał oddać hipopotama do ogrodu zoologicznego.
Niekwestionowanym rekordzistą pod względem ilości zwierząt jest za to Theodore Roosevelt, który posiadał kilkadziesiąt zwierząt. W długiej liście znajdziemy psy, konie, koty. Oczywiście nie brakowało również zaskakujących pozycji takich jak: hiena, czy niedźwiedź czarny (baribal), którego prezydent dostał w ramach żartu od Republikanów.
Jednak Roosevelt nie zrozumiał dowcipu i po pewnym czasie bardzo przywiązał się do nowego zwierzęcia. Nazwał go Jonathan Edwards. Prezydent chodził z nim na smyczy, karmił orzechami i miodem. Niestety po pewnym czasie był zmuszony oddać niedźwiedzia do zoo, ponieważ ten stał się zbyt duży i zbyt groźny.
Zdecydowanie jednym z najbardziej egzotycznych zwierząt w Białym Domu był aligator. John Quincy Adams (prezydent USA w latach 1825-1829) otrzymał go w prezencie od Markiza de Lafayette’a (francuskiego generała).
Prezydent trzymał aligatora w wannie. Choć początkowo podchodził do zwierzęcia nieufnie, to z czasem się do niego przyzwyczaił. Do tego stopnia, że wykorzystywał aligatora do żartów. Kiedy odwiedzali go urzędnicy kierował ich właśnie do łazienki w której znajdowało się zwierzę. Następnie naśmiewał się z osób, które przerażone wybiegały z pomieszczenia.