Euro pozostanie słabą walutą tak długo, jak długo słaby będzie rozwój gospodarczy państw Unii Europejskiej – uważa prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Jego zdaniem dziś w notowaniach najważniejszych walut świata mniej liczy się spekulacja, a bardziej czynniki fundamentalne, czyli kondycja gospodarki.
Wbrew różnym spekulacjom na walutowym rynku nie doszło do spektakularnych przetasowań. Choć wielu analityków oczekiwało, że amerykańska waluta zacznie słabnąć, bo tamtejszy Zarząd Rezerwy Federalnej nie zapowiedział podwyżki stóp procentowych, to dziś za euro trzeba zapłacić o 10 centów mniej niż na początku roku i jest to poziom najniższy od dekady.
– Jesteśmy w bardzo interesującej sytuacji, bo rzeczywiście umacnia się dolar, euro się osłabia, frank był i jest mocny – mówi prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej. – Sytuacja taka zaistniała z prostych powodów – działają czynniki fundamentalne. Tutaj nic się nie zmieniło. Wszyscy mówią, że to popyt, podaż, moda, trendy, a tu się okazuje, że działają fundamenty.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Krótko mówiąc, tam, gdzie gospodarka ma się dobrze, waluta staje się mocniejsza, bo kraj ten przyciąga inwestorów, a tam, gdzie gospodarka ma kłopoty, waluta słabnie. – W Stanach Zjednoczonych PKB powyżej 3 proc. i silny dolar – zwraca uwagę prof. Marian Noga. – W Europie PKB poniżej 1 proc., a właściwie 0,5 proc., i słabe euro. Szwajcarska gospodarka rośnie w tempie 2-3 proc., prawie jak w Stanach Zjednoczonych, i frank szwajcarski jest mocny.
W dłuższym terminie tendencje się odwrócą, ponieważ amerykańska gospodarka potrzebuje osłabienia dolara, by zwiększyć eksport, a bez tego jej wyniki zaczną wreszcie rozczarowywać. Europejska zaś dzięki słabemu euro wreszcie zacznie się rozwijać, co spowoduje, że euro zacznie nabierać wartości.
– Dolar się osłabi na pewno – prognozuje były członek Rady Polityki Pieniężnej. – Tylko tak, jak to mówią uczeni w piśmie, nie wiadomo kiedy i w jakiej skali, ale na 100 proc. się osłabi. Euro się wzmocni, ale wiadomo kiedy. Wtedy, kiedy wzrosną fundamenty gospodarki europejskiej, strefy euro, kiedy ten PKB będzie miał przynajmniej 2-proc. wzrost roczny, a nie taki, jak w tej chwili, rachityczny. Ale te zmiany nie nastąpią szybko, więc euro będzie moim zdaniem słabe jeszcze przez rok. Dolar może się osłabić już za rok i wtedy nastąpią pewne przetasowania.
Te reguły działają jednak tylko w krajach o wysokiej gospodarczej reputacji. Na rynkach państw, które dopiero nad taką reputacją pracują, poza czynnikami fundamentalnymi liczą się też inne kwestie, głównie ta, że inwestorzy na światowych rynkach finansowych waluty takich państw traktują wspólnie, bez rozróżniania ich. Gdy któreś państwo z rynków wschodzących ma problemy, waluty wszystkich trafiają na sprzedaż, gdy jedno odnosi wyraźny sukces, wszystkie waluty się wzmacniają.
– A my jesteśmy ciągle krajem wschodzącym, krajem o gospodarce reformującej się, transformującej się, a w związku z tym jesteśmy „na jednym guziku” u maklerów na rynku Forex, razem z takimi krajami, jak Brazylia, jak Turcja, jak Rumunia, jak Bułgaria itd. – podkreśla prof. Marian Noga.