Przed zbliżającym się spotkaniem eliminacji do ME we Francji, w prasie i na ekranach mnóstwo wypowiedzi naszych reprezentantów. Zaczyna się medialna karuzela, a Nawałka ma luksus tygodniowego zgrupowania przed meczem z debiutującym w eliminacjach jakichkolwiek – Gibraltarem.
Gwiazda numer jeden naszej kadry, Robert Lewandowski, w wywiadach podkreśla m.in., że zakończył się już proces selekcji do eliminacji, bądź zakończyć się powinien i teraz należy skupić się przede wszystkim na zgrywaniu całej grupy zawodników. Z wypowiedzi napastnika Bayernu Monachium nic nie robi sobie selekcjoner, powołując za swojej kadencji już 64. piłkarza. Ze zgraniem się takiej grupy osób może być mały problem.
Cristiano Ronaldo po przenosinach swojego byłego kolegi z Manchesteru United do Realu Madryt, Javiera Hernandeza, puszczając oko do Florentino Pereza lakonicznie stwierdził, że on okres transferowy przeprowadziłby trochę inaczej. Widać analogię przy wypowiedziach Lewandowskiego dotyczących powołań, widać też, że ci najlepsi nie boją się zabierać głosu w ważnych sprawach, bo są bardzo pewni swojej pozycji. A że Robert ma rację, to inna kwestia. W końcu to potem on jest rozliczany z niestrzelonych bramek. Raczej trudno dogadywać się na boisku z kimś, kogo widzi się raz, dwa razy do roku. Owszem, wielcy piłkarze powinni potrafić grać ze sobą w ciemno, z tym, że my wielkich nie mamy. Mieć może będziemy dopiero za kilkanaście lat, jeśli kadra U-17, ta która wygrała Puchar Syrenki, nie rozpadnie się jak… większość naszych kadr młodzieżowych.
Czytaj także: Ekstraklasa 2012/2013: Legia nie popełniła błędu sprzed roku
Sebastian Mila jest piłkarzem numer 64, którego za swojego panowania powołał Adam Nawałka. Nie ma co tu Mili winić, akurat on posiada jakość, która może się tej reprezentacji przydać, szczególnie w obliczu tego, że Mateusz Klich nie rusza się z ławki w Wolfsburgu. 32-latek wrócił do formy i otrzymał nominację do kadry po tym, gdy udało mu się zrzucić… dziesięć zbędnych kilogramów. Dla jasności, w ostatnim sezonie, a na boisku pojawiał się ponad 30 razy w różnego rodzaju rozgrywkach, hasał po murawie z całkiem sporym balastem. Można? Tylko w T-Mobile Ekstraklasie, prawdziwy wzór do naśladowania.
Filip Starzyński. Adam Nawałka w ciągu ostatnich dwóch miesięcy był w stanie dostrzec coś, czego nikt inny nie potrafił. Nie widział tego ani trener Ruchu Chorzów, Jan Kocian (dając lekki policzek, gdy ściągał swojego pomocnika w jednym z meczów jeszcze przed przerwą), ani sam Starzyński. Nawałka to widział. Formę. Zasugerował się chyba tym, że Starzyński, jak zresztą większość zespołu z Chorzowa, od dłuższego czasu rozgrywała swoje spotkania co trzy dni, czy to w lidze, czy w pucharach. Szczególnie w tych drugich z całkiem niezłym skutkiem. Otóż, gdyby Starzyński faktycznie był w formie, Ruch dziś grałby w fazie grupowej Ligi Europy. W tych wszystkich spotkaniach występował, hmm, bo ktoś musiał, nikogo innego nie było, konkurenci byli jeszcze słabsi, niepotrzebne skreślić. Ostatnia bramka zdobyta w meczu z Lechią faktycznie była z innej planety, ale w tym sezonie to jedyna dobra rzecz, którą Filip pokazał na boisku. Przynajmniej jak na razie. Na powrót do kadry zdecydowanie za wcześnie. Choć patrząc przez pryzmat Klicha, Starzyński przynajmniej gra. Chyba jednak nie o to w tym powinno chodzić.
Za to uparcie powoływany Krzysztof Mączyński to już ewidentnie nostalgia i chęć powspominania przez selekcjonera ze swoim byłym podopiecznym z Górnika, starych dobrych czasów. Kto normalny idzie się rozwijać piłkarsko do Chin?
Thiago Cionek? Czy ktoś jest w stanie to zrozumieć? Regularnie w czwartej drużynie ligi rosyjskiej występuje Marcin Komorowski, a jego miejsce w kadrze zajmuje eksperyment z Serie B? Szrot goni szrot.
Podsumowując niezrozumiałe/irytujące powołania:
1. Chudniesz 10kg?
2. Regularnie grasz w klubie? (do negocjacji)
3. Byłeś podopiecznym selekcjonera?
4. Jesteś przedstawicielem najlepszej (kwestia umowna) piłkarskiej nacji i masz nasze obywatelstwo?
Kadra Polski wita!
* * *
Miroslav Radović od kilku miesięcy posiada polskie obywatelstwo. Od lat jest najlepszym piłkarzem ligi, błyszczy także na arenie międzynarodowej. Mimo jego niejednoznacznych deklaracji o chęci, czy niechęci gry dla naszego kraju (ponad 8 lat w Polsce), co może być zrozumiałe, szczególnie po nagonce na Perquisa, Polańskiego, Boenischa etc., nie otrzymał powołania ani razu. Dla przypomnienia, w grupie nominowanych pojawiali się m.in. Kaczmarek, Janukiewicz, Trela, Leszczyński, Marciniak, Golla, Wilusz, Plizga i Nowak. Natomiast mózg mistrza kraju – nie. Można byłoby to zrozumieć, gdyby na tej pozycji był problem bogactwa i Radović nie byłby potrzebny. Powołania Klicha, Starzyńskiego (obecnie) i generalnie uparcie na Mączyńskiego świadczy o czymś całkiem innym. Można się ze mną nie zgadzać, ale uważam, że Rado jest właśnie takim piłkarzem, którego porzebuje Lewandowski, którego potrzebuje teraz nasza kadra. Jest tym brakującym ogniwem drużyny, tak samo jak był kiedyś Olisadebe. Uważacie, że gralibyśmy w Korei i Japonii bez jego bramek w eliminacjach? Tylko na PlayStation.
Wysłanie powołania Rado nic Nawałkę nie kosztuje, udowodnił to już wielokrotnie przy innych nazwiskach, a jestem przekonany, że piłkarz Legii po otrzymaniu takiej nominacji, przyjąłby ją z największym honorem. Na pewno z większym, niż Obraniak i Polański, a pożytek z tego byłby znacznie lepszy.