Jeszcze w tym tygodniu, do piątku, do sądu trafi sporządzane zażalenie Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie Trybunalskim – zapowiedział w rozmowie z portalem wpolityce.pl Witold Błaszczyk rzecznik prokuratury. Śledczy zajmują się również sprawą rzekomej pasażerki, która mogła przebywać w aucie Kamila Durczoka.
Media w ostatnich dniach żyją kolizją Kamila Durczoka. Popularny dziennikarz prowadził samochód w stanie nietrzeźwości. Z ustaleń policji wynika, że miał prawie 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W związku ze zdarzeniem, Durczok usłyszał dwa zarzuty: prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
Prokuratura wnioskowała o areszt, jednak w poniedziałek Sąd w Piotrkowie Trybunalskim nie przychylił się do wniosku. – To są dla mnie bardzo, bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość tego, że to, co się wydarzyło, jest karygodne absolutnie. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziły w tej sprawie policja i prokuratura – mówił Durczok, po wyjściu z sali sądowej.
Czytaj także: Sprawa Kamila Durczoka. Adwokat: Po raz pierwszy spotykam się z taką sytuacją
Prokuratura: Do sądu trafi sporządzane zażalenie ws. Durczoka
Śledczy nie zgadzają się z decyzją sądu. W związku z tym, zapowiedzieli już złożenie zażalenia w tej sprawie. Zgodnie z przepisami mają na to 7 dni. – Jeszcze w tym tygodniu, do piątku, do sądu trafi sporządzane zażalenie – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, Witold Błaszczyk.
Dziennikarze portalu ustalili, że śledczy zajmują się również rzekomą pasażerką samochodu, którym poruszał się Kamil Durczok. Zdjęcia auta po kolizji potwierdzają, że wystrzeliły dwie poduszki powietrzne – kierowcy i pasażera. Niemniej jednak nie jest to dowód, ponieważ część samochodów uzależnia eksplozję poduszki od obecności osoby na siedzeniu pasażera. Zazwyczaj wybuch następuje automatycznie, bez względu na to, czy w aucie znajduje się, ktoś oprócz kierowcy.
Prokuratorzy poznali już imię rzekomej pasażerki, jednak nie ustalili, czy w chwili kolizji znajdowała się w samochodzie. Hipotezy tej nie potwierdzają świadkowie. Z ich relacji wynika, że dziennikarz podróżował sam.
Źródło: wpolityce.pl, se.pl