Śmierć Mateusza Murańskiego wstrząsnęła środowiskiem freak fightowym w Polsce. Utalentowany zawodnik miał zaledwie 28 lat. – Od dawna miał swoje problemy – mówi przyjaciel Murańskiego w rozmowie z „Faktem”.
W środę po południu media poinformowały o śmierci Mateusza Murańskiego. Popularny zawodnik MMA zdobył ogólnopolską popularność za sprawą programu „Lombard. Życie pod zastaw”, a następnie swoimi występami na galach freak fightów.
Prokuratura wstępnie wykluczyła udział osób trzecich. Nie wiadomo jednak jaka była przyczyna zgonu. Na oficjalne ustalenia śledczych trzeba będzie jeszcze poczekać.
Nie żyje jeden z najpopularniejszych freak fighterów w Polsce – Mateusz Murański.
— FreakInfo (@FreakInfo_) February 8, 2023
Informacje udostępniła rzecznik prokuratury okręgowej w Gdańsku.
W imieniu całej redakcji przesyłamy najszczersze wyrazy współczucia dla bliskich. pic.twitter.com/JvPeELzU5D
Przyjaciel Murańskiego: Zmagał się ze swoimi ambicjami
Wcześniej informowaliśmy, że na śmierć Murańskiego zareagował Arkadiusz Tańcula. – Słuchajcie, jestem w szoku, ja w ogóle nie wiem, co mam powiedzieć. Jeszcze parę dni temu pisaliśmy – podkreślił w relacji w mediach społecznościowych. – Słuchajcie to jest kolejna ofiara tak naprawdę hejtu w internecie – przekonuje Arkadiusz Tańcula na nagraniu.
Tezę o problemach zawodnika potwierdza także przyjaciel Murańskiego w rozmowie z „Faktem”. – Od dawna miał swoje problemy. Miał poczucie, że wszystko mu nie wychodzi: walki w ringu, występy w serialu – powiedział anonimowo, znajomy związany ze środowiskiem aktorskim.
– Ale też codzienność nie dostarczała mu radości. Zmagał się ze swoimi ambicjami i niestety często tę swoją prywatną walkę przegrywał – podkreślił.