Władimir Putin skierował oficjalny list do Kim Dzong Una, dyktatora Korei Północnej. Z Pjongjangu już napłynęła dość niebezpieczna odpowiedź.
Putin wysłał do północnokoreańskiego dyktatora list z okazji obchodzonego w KRLD święta, czyli Dnia Wyzwolenia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. W treści komunikatu Rosjanin stwierdził, że „bliższe więzi będą w interesie obu krajów i pomogą wzmocnić bezpieczeństwo oraz stabilność Półwyspu Koreańskiego i Azji Północno-Wschodniej”.
Okazuje się, że Kim Dzong Un nie kazał Putinowi zbyt długo czekać na odpowiedź. Dyktator, który kieruje jednym z najbardziej kuriozalnych państw na świecie, odpowiedział na notę Rosjanina. W swojej odezwie do Putina i Rosjan oświadczył, że „współpraca strategiczna i taktyczna, wsparcie oraz solidarność” między Rosją i KRLD „osiągnęły nowy poziom”.
To jednak nie koniec. W treści komunikatu Kim Dzong Un zawarł dość niebezpieczne stwierdzenie, które może dawać podstawy do celowego sojuszu Rosji i KRLD. Kim wspomniał bowiem o „wspólnych wysiłkach na rzecz neutralizacji zagrożeń i prowokacji ze strony sił zbrojnych wroga”.
Co ciekawe dyktator, który bez skrupułów potrafi mordować swoich bliskich współpracowników, nie zdefiniował wspomnianego oponenta. Ta kwestia pozostała niedopowiedziana. Nie od dziś wiadomo jednak, że północnokoreańska propaganda najczęściej jako „wroga” określa Stany Zjednoczone.
Warto przypomnieć przy okazji, że zarówno Rosja, jak i KRLD są w posiadaniu broni jądrowej. W obliczu toczącej się wojny na Ukrainie, napięć w pobliżu Tajwanu oraz możliwej eskalacji – to dość istotny aspekt.