Władimir Putin, prezydent Rosji, odniósł się do incydentu z udziałem brytyjskiego okrętu, do którego doszło na Morzu Czarnym. Rosyjski przywódca mówił o III wojnie światowej.
Pod koniec czerwca rosyjska agencja prasowa TASS podała, iż Rosjanie oddali ostrzegawcze strzały w kierunku brytyjskiego okrętu wojskowego HMS Defender. Kreml uznał działania Londynu za pogwałcenie Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawie morza.
Brytyjczycy stanowczo zaprzeczają tym doniesieniom. Twierdzą, że „okręt Royal Navy przepływa przez ukraińskie wody terytorialne zgodnie z prawem międzynarodowym”.
W środę głos w całej sprawie zabrał rosyjski prezydent Władimir Putin. Podczas swojej wypowiedzi wspomniał o… III wojnie światowej. Jego słowa odbiły się szerokim echem na całym świecie. Putin przyznał bowiem, że zachowanie Brytyjczyków miało charakter prowokacji. Dodał też, że „niepokoi go początek zagospodarowania wojskowego terytorium Ukrainy”.
„Nawet, gdybyśmy zatopili ten okręt, to trudno sobie wyobrazić, że świat stanąłby na krawędzi III wojny światowej, dlatego, że ci, którzy to robią, wiedzą, że nie mogą wyjść z tej wojny jako zwycięzcy” – powiedział Władimir Putin.
Prezydent Rosji nawiązał też do ćwiczeń prowadzonych na Morzu Czarnym przez NATO i sojuszników. „Zobaczcie, zrobili wielką awanturę, że prowadzimy ćwiczenia na naszym terenie, w pobliżu ukraińskich granic. Wydałem polecenie Ministerstwu Obrony, żeby je zakończyć i wycofać wojska, jeśli ktoś jest tym tak zaniepokojony. Zrobiliśmy to. Ale zamiast odpowiedzieć pozytywnie i oznajmić: „w porządku, akceptujemy waszą reakcję na nasze obawy”, co zrobili? Przesunęli swoje siły pod nasze granice” – mówił.