Agnieszka Radwańska w 3 rundzie wielkoszlemowego Australian Open! Rozstawiona w turnieju z numerem czwartym Polka pokonała w dwóch setach Kanadyjkę Eugene Bouchard 6:4, 6:2.
Radwańska w pierwszej rundzie łatwo pokonała Amerykankę Charlotte McHale, jednak dzisiejsze starcie miało być znacznie bardziej wymagające. Bouchard ma w swojej karierze finał Wimbledonu, z kolei na kortach w Melbourne grała już w półfinale oraz ćwierćfinale, jednak ubiegły sezon był dla niej nieudany, przez co wypadła z grona zawodniczek rozstawionych. W turniejach poprzedzających Australian Open grała jednak nieźle, co miało zwiastować zwyżkę formy.
Na Radwańską obecna dyspozycja Kanadyjki to jednak za mało. Isia od początku meczu grała spokojnie, popisując się technicznymi zagraniami i dobrym serwisem. Co prawda, to rywalka jako pierwsza zanotowała przełamanie w szóstym gemie, jednak na tym jej dobra gra w pierwszym secie się skończyła. Polka szybko zaliczyła breaka powrotnego, a także zaczęła grać coraz agresywniej, przejmując inicjatywę na korcie i zmuszając mniej doświadczoną Bouchard do coraz częstszych błędów. Efektem cztery kolejne wygrane przez krakowiankę gemy i prowadzenie w meczu.
Czytaj także: WTA Finals: Kapitalny pojedynek, Radwańska w finale!
Drugą partię Polka rozpoczęła od utrzymania serwisu, a następnie kolejnego przełamania. Dopiero w trzecim gemie, jej passa sześciu wygranych gemów z rzędu została zastopowana przez Bouchard. Piętą achillesową zawodniczki z Kraju Klonowego Liścia były niewymuszone błędy. Przyniosły one Radwańskiej kolejne break pointy, a w końcu przełamanie w gemie siódmym. Polce udało się zakończyć spotkanie w kolejnym gemie, przy własnym serwisie, chociaż trzy pierwsze akcje padły łupem Bouchard. Radwańska jednak w porę powróciła do dobrej gry i po 82 minutach wyeliminowała groźną przeciwniczkę z turnieju.
O wyniku i triumfie Polki zadecydowała mała liczba błędów. Radwańska zanotowała tylko 9 kończących uderzeń, ale też zaledwie 12 niewymuszonych błędów. Kanadyjka z kolei, mimo 25 winnerów, aż 37-krotnie myliła się, oddając łatwe punkty. Isia wykorzystała także wszystkie cztery break pointy, podczas gdy rywalka przełamała ją zaledwie raz, mimo aż siedmiu okazji.
W trzeciej rundzie, triumfatorka ubiegłorocznego Masters zmierzy się ze zwyciężczynią starcia między Moniką Puig, a Karoliną Pliskovą i będzie jego zdecydowaną faworytką.
źródło: Eurosport
foto: wikiCommons