Ratownik medyczny opowiedział opisał dramatyczną relację z akcji ratunkowej. Zrobił to na facebookowej stronie „Z Wnętrza Karetki”, gdzie pracownicy pogotowania opowiadają o swojej pracy.
Na facebookowej stronie „Z Wnętrza Karetki” opublikowana została historia, którą zrelacjonował ratownik medyczny. Opowieść jest niezwykle poruszająca. Dość wspomnieć, że zatytułowana została „Niektóre wyjazdy zostają z nami na dłużej”. Nie będziemy dłużej przeciągać oddajemy głos mężczyźnie.
„Kolejny dzień i kolejny już dzisiaj wyjazd. Nieprzytomny. W trakcie drogi dowiadujemy się, że to policjant. Około 40 letni, zdrowy, silny facet. Wchodzimy do mieszkania i już wiemy, że nie będzie łatwo. Nieoddychający, siny, otyły mężczyzna. Zaczynamy resuscytację i zbieramy wywiad od żony: Nagle, bez żadnych wcześniejszych objawów, zaczął się dusić i nagle, jak otwieraliście drzwi przewrócił się. Udrażniam drogi oddechowe leżącego mężczyzny i już wszystko staje się jasne. Drogi oddechowe są zatkane, zadławił się. Młody, zdrowy mężczyzna, po prostu się zadławił” – opowiada ratownik medyczny.
„Teraz leży na podłodze i nie oddycha. Mężczyzna jest znacznie większy ode mnie, muszę użyć dość dużo siły, a przy tym być mocno precyzyjnym, aby Go zaintubować. Wyciągnięcie ciała obcego nie było możliwe. Pot, leci ze mnie strumieniami” – kontynuuje swoją poruszającą relację.
Ratownik medyczny cały czas słyszał głos
Ratownik, który podjął reanimację nieprzytomnego mężczyzny opowiada, że podczas akcji cały czas słyszał cichutki głos. „Przez cały czas, słyszę dobiegający jakby z oddali cichutki głos. To dziwne uczucie, nigdy wcześniej, takiego nie miałem. Próbuje wyłączyć wszystkie zmysły i skupiam się tylko na intubacji. Udało się, rura siedzi gdzie trzeba. Podłączam respirator i obserwuje co się dzieje. Na szczęście, pacjent wentyluje się poprawnie. Ciągle w uszach słyszę ten głos, nie daje mi to spokoju. Jest wszystko ogarnięte, mam pierwszą sekundę by odetchnąć, pierwszy raz podnoszę głowę” – relacjonuje.
Okazało się, iż głos, który mu towarzyszył to cichutka modlitwa 7-letniego chłopca. Ten modlił się, aby jego tato odzyskał przytomność. Niestety, pomimo akcji reanimacyjnej, mężczyzna umiera.
„Już wiem, co tak bardzo nie dawało mi spokoju, skąd dobiega ten głos. Widzę stojącego nad moją głową 7 letniego chłopca. Modli się, błaga by jego tata wstał. Szybko tłumie emocję, mówię do siebie po cichu: Skup się, gościu, skup się. Walczymy dalej, trwa to jeszcze równą godzinę. Cały nasz zespół, dajemy z siebie wszystko. Wyciskamy z medycyny, co tylko jest możliwe. Niestety, po godzinie musimy stwierdzić, że kolejny młody człowiek, mąż i ojciec, odszedł. Proszę kobietę, o chwilę rozmowy na osobności. Informuję, że to koniec. Już nic nie dało się zrobić” – opowiada ratownik medyczny.
Po wszystkim mężczyzna opuszcza mieszkanie i – jak przyznaje – płacze, jak dziecko. „Wychodzę. Moje kroki są coraz szybsze, wybiegam za róg i emocje się ze mnie ulewają, płaczę. Mam syna, w tym samym wieku. Chcę już tylko wrócić do domu i Go przytulić…” – kończy.
Więcej historii „Z Wnętrza Karetki” znajdą państwo W TYM MIEJSCU.