Zapowiedź rezygnacji z prac domowych może doprowadzić do katastrofy – uważa ksiądz Daniel Wachowiak. Popularny duchowny podzielił się gorzką refleksją na temat tego pomysłu. Co dokładnie dostrzegł?
Szefowa resortu edukacji Barbara Nowacka podzieliła się swoim pomysłem, który zrewolucjonizuje szkoły. Chodzi o likwidację zadań domowych. Od 1 kwietnia uczniowie szkół podstawowych nie będą musieli odrabiać lekcji.
To jednak nie koniec. – Jestem pewna, że po kilku latach funkcjonowania braku prac domowych w szkołach podstawowych, w szkołach średnich też to będzie zniesione – zapewniła.
Deklaracja wzbudziła wielkie emocje. „Bronię prac domowych. Prace domowe mają pozytywne skutki. Pod pewnymi warunkami (np jako powtórki) -ministra ogranicza autonomię nauczyciela. To ich powinna wspierać (bo dziś np. sami nie umieją matmy), zamiast palcem sterować z Warszawy jak uczą” – przekonuje Anna Wittenberg dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej.
Do sprawy odniósł się także duchowny. Ks. Daniel Wachowiak przekonuje, że decyzje będą miały opłakane skutki po latach. „Nie znosiłem zadań domowych, ale widziałem w nich sens. Gdyby nie zewnętrzne motywowanie, leniwa natura dałaby sobie za wiele powodów do nicnierobienia” – podkreśla ksiądz.
„Obniżanie poprzeczek dla młodych skończy się dla nich tragicznie. Rozpieszczana generacja nie przetrwa trudów życia” – dodaje.
A może warto, żeby zainteresowała się Pani badaniami naukowymi na ten temat, zamiast uciekać się do chłopskiego rozumu i dowodów anegdotycznych?
— Miłosz Wojtala (@milosz_wojtala) January 19, 2024