Pozycja uczelni w międzynarodowych rankingach – np. w liście szanghajskiej – może się zmienić o kilkadziesiąt miejsc dzięki zaledwie jednemu badaczowi – mówi w rozmowie z PAP rektor Uniwersytetu Warszawskiego Marcin Pałys.
PAP: W ostatnim rankingu szanghajskim – wykazie najlepszych uczelni świata – Uniwersytet Warszawski spadł z 4. do 5. setki. Dlaczego?
M.P.: W rankingu szanghajskim bardzo istotną rolę odgrywają m.in. pojedyncze osoby – nie tylko nobliści, ale i najczęściej cytowani naukowcy świata z danej uczelni (highly cited researchers). W poprzednich latach na takiej liście naukowców był matematyk z UW. To spowodowało przesunięcie się UW o kilkadziesiąt miejsc wyżej w rankingu szanghajskim. Ta lista najczęściej cytowanych osób świata zmienia się jednak dynamicznie, praktycznie co roku. W jej nowej wersji wspomnianego naukowca już nie było, więc pozycja UW spadła. Na liście pojawiła się natomiast osoba z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, co spowodowało poprawę pozycji UJ w rankingu.
Czytaj także: Rektor UW: chcemy większej otwartości uczelni
PAP: Jeden naukowiec może się przyczynić aż do takiego przetasowania?
M.P.: Tak. Nasze szacunki pokazują, że w tej sytuacji była to różnica aż 60-70 miejsc. Oczywiście uniwersytet prowadzi też ciągle inne działania na rzecz poprawy notowań rankingowych. Te inne działania dają jednak efekty znacznie wolniej, niż aktualna pozycja poszczególnych naukowców. Ale są też różne rankingi. W rankingu Times Higher Education nasze miejsce jest podobne, jak dotychczas.
PAP: W rankingach brani są pod uwagę nobliści, którzy ukończyli daną uczelnię. Literacka Nagroda dla Olgi Tokarczuk – absolwentki UW – chyba jednak w rankingach nie pomoże…
M.P.: Nie, nagrody z literatury nie są brane pod uwagę w rankingach uczelni, bo mają trochę inny charakter. Liczą się tylko nagrody z fizyki, chemii, fizjologii i medycyny, ekonomii oraz nagrody Fieldsa przyznawane w matematyce.
Bardzo poważną rolę w rankingach odgrywa jednak parametr jakim jest reputacja uczelni. Jest on mierzony dzięki ankietom rozsyłanym po świecie. Uniwersytety nawet bardzo dobre, ale o których mało się słyszy, słabo wypadają w tych w ankietach. W związku z tym ich pozycja rankingowa jest – nazwijmy to – umiarkowana.
To, że Uniwersytet Warszawski uczestniczy w takich międzynarodowych inicjatywach, jak Sojusz 4EU+, który ma status Uniwersytetu Europejskiego i łączy nas m.in. z paryską Sorboną czy Uniwersytetem Kopenhaskim, a także przedsięwzięciach realizowanych w ramach Europejskich Wspólnot Wiedzy i Innowacji oraz w Międzynarodowych Agendach Badawczych – spotyka się z zainteresowaniem w innych krajach. To zaś przekłada się później na rozpoznawalność uczelni w środowisku międzynarodowym.
PAP: Czy utworzenie federacji Uniwersytetu Warszawskiego z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym – do czego obie uczelnie się przygotowują – pomoże osiągnąć lepsze wyniki w rankingach?
M.P.: Jesteśmy uniwersytetem o szerokim profilu i chcielibyśmy prowadzić badania wszechstronne. Brakuje nam jednak jednej istotnej części – to są badania związane z medycyną. Co więcej, jeśli chodzi o medycynę, w Polsce mamy wielu znakomitych badaczy. Wciąż jednak jeszcze nie wiadomo, jak instytucje tworzące rankingi traktować będą taką federację. Być może będziemy musieli wyjaśniać, czym taka federacja w ogóle jest.
Rozmawiała: Ludwika Tomala
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl