Grali nami jak piłką nożną. Białorusini nas bili i wypychali do Polski. Polacy nas łapali, bili i wypychali na Białoruś – relacjonuje jeden z migrantów w reportażu BBC. Stacja przygotowała materiał na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Do sprawy odniosła się Straż Graniczna.
Sytuacja na granicy Polski z Białorusią wciąż jest bardzo napięta. Straż Graniczna podała w sobotni poranek, że 24 września odnotowano 347 prób nielegalnego przekroczenia granicy. „Funkcjonariusze SG zatrzymali 4 nielegalnych imigrantów: 3 ob.Konga i ob.Syrii. Pozostałym próbom zapobieżono” – czytamy w komunikacie.
Losem migrantów na granicy polsko-białoruskiej zainteresowały się już zagraniczne media. Korespondent BBC Nick Beake dotarł do migrantów, którzy zamieszkują przygraniczne lasy. Dziennikarz zwraca uwagę, że nawet we wrześniu temperatura może tam spadać poniżej zera.
Rozmówcy reportera wskazują, że zostali wprowadzeni w błąd. Przylecieli na Białoruś z różnych państw, a wszystkich łączy obietnica, którą mieli otrzymać przed wylotem, że będą mogli bez problemu podróżować po Unii Europejskiej.
Kelly i Owen, nigeryjscy bracia znajdujący się w grupie migrantów, przekonują w rozmowie z reporterem, że byli źle traktowani przez służby obu państw. – Grali nami jak piłką nożną. Białorusini nas bili i wypychali do Polski. Polacy nas łapali, bili i wypychali na Białoruś – mówi jeden z mężczyzn.
– Straszyli nas bronią palną. Zdarzyło się, że ktoś strzelił. Byliśmy wystraszeni – dodaje inny członek grupy migrantów. Z kolei jeden z obecnych na miejscu obywateli Iraku przyznał, że od trzech dni nic nie pił i nic nie jadł.
Brytyjski dziennikarz wyjaśnia, że Alaksander Łukaszenka jest oskarżany o celowe doprowadzenie do obecnej sytuacji na granicy. Białoruski przywódca chce w ten sposób zdestabilizować region, a może nawet wywołać kolejny kryzys migracyjny.
Jeden z migrantów sugeruje, że białoruskie służby zachęcają ich do prób przekraczania granicy. – Zabierali nas w nocy, czasem o ósmej, czasem dziewiątej lub dwunastej. Sprawdzali, gdzie jest polska policja. Mówili: „w tę stronę nie ma policji” – mówi. – Mówili, że musimy przejść przez te druty. Więc czołgaliśmy się pod nimi – dodaje.
Do sprawy odniosła się rzeczniczka SG ppor. Anna Michalska. Jak zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską, nie widziała jeszcze reportażu. – Mogę natomiast powiedzieć, że na pewno nikt nie stosuje przemocy wobec nielegalnych migrantów – dodała.