Afera w programie „Rolnik szuka żony”. Chodzi o Waldemara z Pakości, uczestnika najnowszej edycji produkcji realizowanej przez TVP.
Fani programu „Rolnik szuka żony” przeżyli spore zaskoczenie. Wszystko za sprawą sceny pokazanej w ostatnim odcinku produkcji telewizji publicznej. Chodzi o Waldemara, jednego z uczestników.
Okazało się bowiem, że mężczyzna już po decyzji o przystąpieniu do programu utrzymywał kontakt z kobietą, która nie zdecydowała się jednak wziąć udziału w nagraniach. Tym samym prowadził z nią rozmowy wiedząc, że za chwilę na jego gospodarstwo zawitają trzy inne uczestniczki. Waldemara zdemaskował reżyser programu, Konrad Smuga, który przed kamerami kazał mu zadzwonić do wspomnianej kobiety i wyjaśnić całą sytuację. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.
Teraz głos ws. zaistniałej sytuacji zabrał Paweł Bodzianny, rolnik, uczestnik jednej z minionych edycji programu. Mężczyzna postanowił opowiedzieć o zdarzeniu ze swojej perspektywy.
„Rolnik szuka żony”. Uczestnik zabiera głos
– Zaraz po emisji wizytówki zacząłem dostawać bardzo dużo wiadomości na Instagramie, Facebooku i na maila od dziewczyn, które chciały mnie poznać, ale bały się wystąpić w telewizji. Zapytałem produkcji, co mam z tym zrobić – powiedział w rozmowie z Plejadą Bodzianny, który w programie poznał swoją przyszłą żonę, Martę Paszkin.
Rolnik relacjonuje, że przedstawiciele produkcji programu polecili mu, aby nie reagował na tego typu wiadomości. – A jeśli już bardzo chcę odpisać, zaproponowali formułkę: „Dziękuję za kontakt i zainteresowanie, ale jedyna okazja, by mnie poznać, jest poprzez oficjalne zgłoszenie do programu” – tłumaczy.
Bodzianny przyznał, że listów do programu otrzymał 80, natomiast wiadomości na social media znacznie więcej. Okazało się bowiem, że na jego skrzynkę przyszło ich aż 250.