Nie zanosi się, by Rosjanie szybko opuścili tereny graniczne z Ukrainą. Władimirowi Putinowi pomaga Alaksandr Łukaszenka. – Białoruś została wzięta jako zakładnik przez Łukaszenkę i Putina. Potrzebna jest międzynarodowa reakcja – apeluje Franak Wiaczorka, białoruski opozycjonista.
Już w momencie napięć na linii Kijów – Moskwa, Rosjanie wspólnie z Alaksandrem Łukaszenką przeprowadzili wielkie ćwiczenia wojskowe z udziałem 30 tys. żołnierzy na terytorium Białorusi. Komentatorzy twierdzili wówczas, że jest to pretekst, do dłuższej obecności sił rosyjskich na terytorium tego kraju.
– Dzisiaj wszyscy krzyczą: kiedy wyprowadzicie wojska?! Słuchajcie, to sprawa moja i Putina. W najbliższym czasie spotkamy się i podejmiemy decyzję, kiedy, w jakim terminie i według jakiego grafiku wycofywać stąd siły zbrojne Federacji Rosyjskiej – odpowiadał Łukaszenka.
Ścisła współpraca Łukaszenki z Władimirem Putinem budzi niepokój wśród białoruskich opozycjonistów. Franak Wiaczorka, współpracownik Swiatłany Cichanouskiej, uważa, że sytuacja wymaga zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej.
W opinii białoruskiego opozycjonisty, Rosjanie nie wycofają się z terytorium Białoruski. Pod przykrywką napiętej sytuacji w Donbasie, Putin, wzmocni wpływy w Mińsku, przy okazji wywrze także nacisk na Ukrainę.
– Rosja nie wycofa dziś (w niedzielę 20 lutego – red.) swoich wojsk z Białorusi. Ze względu na sytuację w Donbasie będą kontynuować manewry, a raczej „manewry” – ocenił. – Białoruś została wzięta jako zakładnik przez Łukaszenkę i Putina. Potrzebna jest międzynarodowa reakcja – dodał Wiaczorka.