W związku z wczorajszymi wydarzeniami w Przewodowie gdzie rakieta zabiła dwie osoby, do polskiego MSZ wezwany został rosyjski ambasador Siergiej Andriejew. Spotkanie trwało krótko. Według relacji, obyło się bez kurtuazji. Nawet nie podano sobie rąk.
Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew pojawił się w polskim MSZ, gdzie przyjął go osobiście sam szef polskiego MSZ Zbigniew Rau. Media podkreślają, że to pierwsze spotkanie obu dyplomatów od 24 lutego, czyli od rosyjskiej napaści na Ukrainę.
Czytaj także: Eksplozja w Przewodowie. Andrzej Duda: To nie był atak na Polskę
Anonimowy urzędnik resortu spraw zagranicznych w rozmowie z dziennikarzem RMF FM opisał, że spotkanie trwało bardzo krótko i bez kurtuazji. „Sprawnie, cicho, bez podania sobie rąk” – zrelacjonował. Dodał, że rosyjski ambasador nawet się nie odezwał. Jedynie wysłuchał słów ministra Raua, a następnie opuścił gmach resortu. Nie komentował incydentu w Przewodowie.
„Spotkanie trwało cztery minuty” – poinformował w TVP Info rzecznik MSZ Łukasz Jasina. „Pan ambasador był wczoraj w MSZ kilkanaście minut przed północą. Pan minister przedstawił ambasadorowi notę dyplomatyczną, która opisała sytuację i nasze spojrzenie na całą sprawę, a pan ambasador przyjął to do wiadomości i ambasadę opuścił” – powiedział Jasina.
Czytaj także: Najnowsze informacje z ukraińskiego MSZ. „Zaktualizujemy nasze oświadczenie”
W rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM wiceszef MSZ Paweł Jabłoński poinformował, że na razie rosyjski ambasador nie będzie wydalony z Polski. „W dyplomacji jest tak, że czasami trzeba utrzymywać kontakty z ludźmi nie tylko tymi, których się nie lubi, ale też reprezentujących interesy państw nastawionych do nas wrogo” – powiedział Jabłoński.
Źr. rmf fm