Na parkingu jednego ze sklepów w Rybniku rozegrał się koszmarny dramat. Samochód, w którym przebywało 3-letnie dziecko stanął w płomieniach. Choć wokół zgromadził się tłum gapiów, to jednak nikt nie udzielił pomocy. Chłopca uratował dopiero jego ojciec. Świadkowie mogą za to odpowiedzieć przed sądem.
Dramatyczne sceny rozegrały się w Rybniku przy ul. Kadetów w dzielnicy Boguszowice. Do jednego ze sklepów przyjechał mężczyzna ze swoim 3-letnim synem. Chłopiec został w samochodzie, który wkrótce stanął w płomieniach.
Wokół płonącego pojazdu zgromadziła się spora grupa gapiów. Robili zdjęcia i nagrywali filmiki, ale nikt nie zdecydował się na pomoc chłopcu uwięzionemu w ognistej pułapce. Ostatecznie z narażeniem własnego życia, wyciągnął dziecko sam ojciec.
„Zdeterminowany mężczyzna nie zważając na potężny ogień wyciągnął 3-latka z samochodu i udzielił mu pierwszej pomocy” – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską sierż. szt. Dariusz Jaroszewski z policji w Rybniku. Policjanci, którzy jako pierwsi dojechali na miejsce, polewali poparzone ciało chłopczyka wodą aż do czasu przyjazdu karetki.
Wkrótce na miejscu pojawiła się straż pożarna, która ugasiła płonący pojazd. Dziecko zostało przetransportowane śmigłowcem do szpitala. Jego stan jest poważny. Ma rozległe poparzenia obejmujące ok. 50 proc. powierzchni ciała.
Niewykluczone, że świadkowie dramatu, którzy nie udzielili pomocy dziecku, odpowiedzą za swoje zachowanie przed sądem. Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które złożył jeden z mieszkańców Rybnika. „W mojej ocenie ten poziom znieczulicy społecznej jest nie do przyjęcia” – napisał w zawiadomieniu.
Według niego, „filmowanie palącego się dziecka celem umieszczenia filmu w internecie zamiast udzielenia mu pomocy – jest działaniem z niskich pobudek zasługujących na szczególne potępienie”. „Wnoszę o ściganie i ukarania wszystkich 'youtuberów’ obecnych w miejscu zdarzenia, których tożsamość uda się ustalić” – wyjaśnił.
Źródło: wp.pl; policja.pl