Po przegranej Ryszarda Petru w wewnętrznych wyborach na przewodniczącego Nowoczesnej, sytuacja w partii jest daleko od poprawnej. Jak wyznał w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” jeden z działaczy ugrupowania, po przegranej Petru zabrał z siedziby nawet wszystkie meble.
Wybory w Nowoczesnej odbyły się pod koniec listopada ubiegłego roku. Niewielu spodziewało się, że z funkcją będzie musiał pożegnać się założyciel partii Ryszard Petru. Tak jednak się stało i zaledwie 9 głosami polityk przegrał z Katarzyną Lubnauer. Po wszystkim Petru nie mógł pogodzić się z porażką.
Jak się okazuje, w partii dochodziło wtedy do zaskakujących wydarzeń. Petru zabrał z siedziby partii kanapy, krzesła, stół konferencyjny, biurko. Wynosić rzeczy pomagał mu któryś z pracowników. Doszło do tego, że pracujące tam osoby musiały siedzieć na kartonach do czasu zakupu nowych mebli – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” jeden z polityków „Nowoczesnej”.
Poseł zastrzega jednak w tej samej rozmowie, że Petru miał w sumie do tego pełne prawo. Całe wyposażenie biura było bowiem jego własnością. W wynoszeniu mebli miał mu pomagać jeszcze jeden z pracowników partii.
Czytaj także: Wybory parlamentarne 2015 [Relacja na żywo]
Jak zauważa „Wprost”, Nowoczesna od dłuższego czasu boryka się z poważnymi problemami lokalowymi. Jeszcze podczas wyborów parlamentarnych partia wynajmowała luksusowy hotel przy ul. Mokotowskiej w Warszawie, płacąc aż 40 tys. złotych miesięcznie. Problemy zaczęły się, gdy partia straciła subwencje z budżetu.
Później Nowoczesna była wynajęła od Urzędu Dzielnicy Śródmieście mieszkanie o powierzchni 262 mkw. mieści się przy Nowym Świecie. Cena za metr ma tam wynosić 13,9 złotych. To właśnie z tego biura Ryszard Petru wynosił meble.
Źródło: o2.pl
Fot.: facebook.com/WirtualnaPolska screen