Ten dzień funkcjonariusze komendy policji w Sanoku (woj. podkarpackie) zapamiętają na długo. W niedzielę po południu zgłosił się do nich 30-letni mężczyzna z granatem w ręku. Twierdził, że znalazł go w lesie. Funkcjonariusze zaczęli prosić go, by odłożył niebezpieczny przedmiot, jednak nie posłuchał. Negocjacje trwały aż dwie godziny.
Zdarzenia rozegrały się w budynku komendy policji w Sanoku. Około godz. 13:00 w niedzielę, do policjantów zgłosił się mężczyzna z… granatem.
„Na komendę przyszedł mężczyzna, aby zgłosić jakąś sprawę. Policjanci zauważyli, że w ręce trzyma przedmiot przypominający granat. Poprosili, aby go odłożył, ale nie chciał tego zrobić” – relacjonował Bartosz Wilk z podkarpackiej policji w rozmowie z portalem esanok.pl.
Czytaj także: Wybory parlamentarne 2015 [Relacja na żywo]
Na miejsce zostali wezwani policyjni negocjatorzy. Kontakt z mężczyzną był jednak utrudniony, ponieważ nie miał on żadnych próśb ani żądań. Pod budynek komendy dojechały również dwa wozy strażackie, a okolica została odgrodzona taśmami policyjnymi.
Jak podaje RMF FM, rozmowa z 30-latkiem trwały prawie dwie godziny. Mężczyzna dał się w końcu przekonać i odrzucił przedmiot w bezpieczne miejsce. Chwilę później został zatrzymany przez funkcjonariuszy. Dziennikarze dowiedzieli się, że choć mężczyzna posiadał granat, to przedmiot nie był niebezpieczny, ponieważ nie miał zapalnika.
Mężczyzna z granatem w komendzie policji w Sanoku. Negocjacje trwały 2 godziny
Dramatyczne wydarzenia w… https://t.co/4zGgjDfiKr
— Polskie_Sluzby (@PolskieSluzby) 14 października 2018
Policja zajmuje się ustalaniem szczegółów zdarzenia. Wiadomo, że 30-latek jest mieszkańcem Sanoka. Wciąż nieznane są motywy jego działania. Funkcjonariusze pobrali od niego krew i przekazano do badań na zawartość alkoholu i innych substancji.
#Sanok #Bieszczady Zatrzymali 30-letniego sanoczanina, który przyszedł do komendy z granatem https://t.co/09EFJR2mWX
— esanok.pl (@esanokpl) 15 października 2018