Jacek Sasin na antenie Radia ZET przyznał wprost, że 10 maja „trudno będzie przeprowadzić wybory”. W podobnym tonie wypowiadał się dzisiaj szef KPRM, Michał Dworczyk. Może to wskazywać, że obóz rządzący skłania się jednak do przesunięcie terminu wyborów na okres późniejszy.
„Dzisiaj jedynym scenariuszem, który bierzemy pod uwagę, jest ustawa o głosowaniu korespondencyjnym i wybory w trybie korespondencyjnym na podstawie tej ustawy” – mówił Sasin w Radiu ZET. Prowadząca rozmowę dopytywała, czy w takim razie aktualny jest termin 10 maja, tak jak to dotąd planowano.
„Termin 10 maja, trzeba to już powiedzieć w tym momencie prosto, jest raczej trudny do zrealizowania.” – przyznał Sasin. „Biorąc pod uwagę, że ustawa miałaby wejść w życie ew. 7 maja, nie jest możliwe przygotowanie tego procesu wyborczego w ciągu dwóch dni” – podkreślił.
Czytaj także: Dworczyk: „Prawdopodobne, że na 10 maja nie będziemy mogli przygotować wyborów”
„Ważne, żeby Polacy wiedzieli kto odpowiada za ten cały galimatias wyborczy. Kto odpowiada rzeczywiście za tę całą sytuację, że dzisiaj, tydzień przed wyborami, Polacy rzeczywiście nie wiedzą kiedy będą wybory. Za to odpowiada opozycja i Senat. Trzeba to wyraźnie powiedzieć” – zaznaczył Sasin.
Minister mówił też o posłach Porozumienia. „Jestem przekonany, że przede wszystkim koledzy z Porozumienia zachowają się lojalnie i jak przystało na parlamentarzystów Zjednoczonej Prawicy, zagłosują tak jak cały klub” – mówił Sasin. „Jeśli się nie zachowają lojalnie, to oznacza, że porzucają Zjednoczoną Prawicę i wybierają inną drogę polityczną. Nie wyobrażam sobie, żeby w tak ważnym głosowaniu poseł, który nie zagłosuje tak jak klub, w którym się znajduje, mógł dalej być w tym klubie” – podkreślił.
Źr. radiozet.pl