Po wakacyjnej przerwie w obradach Sejmu, jednym z pierwszych tematów była debata o skutkach sierpniowych nawałnic. Po sprawozdaniu szefa MSWiA, Mariusza Błaszczaka, głos zabrał Grzegorz Schetyna. Lider PO nie szczędził ostrych słów pod adresem rządu.
Schetyna chyba stracił panowanie nad sobą, bo posunął się nawet do personalnych pogróżek pod adresem ministra Błaszczaka. To, co pan robi, to po prostu żerowanie na krzywdzie ludzkiej. To obrzydliwe. Za to pan zapłaci, nie tylko politycznie. Mówię to publicznie. Zajmą się tobą ci, którzy się powinni zająć. Za to, co robisz. – grzmiał Schetyna z mównicy.
Szef MSWiA, odpowiedział krótko. Niech pan mi nie grozi. – rzucił do lidera PO ze swojego miejsca w sejmowych ławach.
Czytaj także: Schetyna wpadł w furię i zupełnie stracił panowanie nad nerwami. \"Zapłacisz za to!\" [WIDEO]
Schetyna jednak nie tracił rezonu i kontynuował swoją tyradę. Brak koordynacji, brak pomocy. Wojsko przyjechało, 65 żołnierzy stanęło nad brzegiem rzeki i mówiło, że przyjechali, żeby dokonać rozpoznania. Taka była prawdziwa aktywność pierwszych godzin. – zwracał się dalej do Błaszczaka.
Nie tylko, że nie chcieli pomagać. Dlatego, że nie było koordynacji. Wy nie potraficie tego robić. To pański obowiązek, panie ministrze Błaszczak, pan jako minister miał tam być. W sobotę od rana, pan miał reagować, a pana nie było. I to jest pana odpowiedzialność. – dodawał.
Źródło: dorzeczy.pl
Fot.: facebook.com/G.Schetyna