Sebastian Szałachowski to były piłkarz m.in. Górnika Łęczna, Legii Warszawa czy ŁKS-u Łódź. Po zakończeniu kariery sportowej zawodnik obrał jednak nietypowy kierunek. Został bowiem pomocnikiem egzorcysty.
Sebastian Szałachowski przez wiele lat występował w polskiej ekstraklasie. Pierwsze kroki na najwyższym szczeblu rozgrywkowym stawiał w barwach Górnika Łęczna. W zespole z Lubelszczyzny prezentował się na tyle dobrze, iż w pewnym momencie zainteresowali się nim włodarze warszawskiej Legii. Obserwowali Szałachowskiego, a wreszcie złożyli Górnikowi i samemu zawodnikowi propozycję. Piłkarz przyjął ofertę i przeniósł się na Łazienkowską.
W Legii Warszawa Sebastian Szałachowski występował przez sześć lat (reprezentował barwy „Wojskowych” od 2005 do 2011 roku). Z Legią wywalczył z Legią mistrzostwo Polski (2006), Puchar Polski (2011) oraz Superpuchar Ekstraklasy (2008). Wystąpił w 130 meczach i strzelił 31 goli.
Po odejściu z Legii reprezentował barwy Cracovii Kraków, ŁKS-u Łódź oraz, po raz kolejny, Górnika Łęczna. W 2015 roku zawiesił buty na kołku. Po zakończeniu kariery sportowej obrał jednak nietypową ścieżkę.
Sebastian Szałachowski pomocnikiem egzorcysty
Po zawieszeniu butów na kołek Sebastian Szałachowski zbliżył się do Boga. Zaczął uczęszczać na wspólnotę katolicką, a pewnego dnia wziął udział we mszy z udziałem egzorcysty, Radomirem Kryńskim. Pomiędzy byłym piłkarzem a duchownym wytworzyła się specyficzna więź. Pewnego Kryński poprosił Szałachowskiego o pomoc przy egzorcyzmach. Były gracz Legii Warszawa wspomina to w rozmowie z portalem Sportowe Fakty.
„Z ojcem kapucynem Radomirem Kryńskim pomagaliśmy księdzu egzorcyście, w sali było nas pięciu. Podczas modlitwy kobieta dostała ogromnej mocy. Początkowo siedziała, ale zaczęła wstawać i nie byliśmy w stanie jej zatrzymać. Nie czuła żadnego oporu, przestawiała nas jak piórka. Jej głos się zmienił, był grubszy, bardziej męski. Krzyczała” – mówi.
Dziś Szałachowski regularnie uczestniczy w egzorcyzmach. Jak twierdzi, jest to walka o duszę. „My chcemy wypędzić diabła, on nas. Jak na boisku, są dwie drużyny” – mówi skrzydłowy.
Były gracz „Wojskowych” przyznaje, że osoba opętania bardzo się zmienia. Zaczyna mówić w innych językach, zmienia się jej wyraz twarzy. „Przy tak bliskim zetknięciu z diabłem przekonałem się, do czego doprowadza notoryczne życie w grzechu ciężkim” – przyznaje Szałachowski.
Sebastian Szałachowski zdradza, że osoby, które są egzorcyzmowane zwykle nie pamiętają całego procesu. Odzyskują przytomność dopiero po zakończeniu egzorcyzmów. „Często uwolnienie takiej osoby od diabła ciągnie się latami, choć czasem wystarczy kilka modlitw. Wszystko zależy od tego, jak głęboko zakorzenione jest zło” – mówi.
Szałachowski ma żonę i dwójkę dzieci. Mieszka w Lublinie. Na miejscu służą kościołowi i prowadzą działalność ewangelizacyjną. Co ciekawe, pomaga m.in. Dawidowi Janczykowi, byłemu piłkarzowi Legii Warszawa, który popadł w nałóg alkoholowy.
„Mam kontakt z Dawidem, rozmawiamy na różne tematy. Dawid wie, czym się teraz zajmuję i widzę, że zależy mu na odbudowaniu życia. Tłumaczę, że pan Bóg ma pomysł na każdego człowieka, że czasem do nawrócenia potrzebny jest upadek. Dawid wie, że Bóg powinien być na pierwszym miejscu, wraca do wiary” – relacjonuje.
Cały wywiad z Sebastianem Szałachowskim TUTAJ.