Artur Barciś ma już COVID-19 za sobą. Jednak w rozmowie z portalem gazeta.pl przyznaje, że skutki choroby wciąż dają mu się we znaki. – To był najgorszy rok w moim życiu, tak źle ostatnim razem było chyba w stanie wojennym – powiedział gwiazdor serialu „Ranczo”.
Aktor opowiadał o swojej chorobie na początku listopada w rozmowie z Onet.pl. Zdradził wówczas, że przechodził zakażenie bardzo ciężko. – To jest już drugi tydzień. Było bardzo źle. Na szczęście nie wylądowałem w szpitalu, nie wymagałem hospitalizacji – relacjonował artysta.
Barciś przyznał podczas rozmowy, że nie czuł wsparcia ze strony instytucji państwowych. – Nie odczułem żadnego wsparcia od państwa, ale też nie oczekiwałem go, nie mam złudzeń. Test zrobiłem prywatnie – podkreślił.
Niemal dwa miesiące od wspomnianej rozmowy z Onet.pl, Barciś podzielił się kolejnymi informacjami na temat swojego stanu zdrowia. Tym razem rozmawiał z portalem Gazeta.pl. – Jestem ozdrowieńcem, nie mam już w sobie „COVID-a”, ale wciąż nie wyzdrowiałem i odczuwam skutki zachorowania – przyznaje artysta.
Gwiazda serialu „Ranczo” o zakażeniu koronawirusem: Z perspektywy czasu wiem, że otarłem się o śmierć
Aktor przekonuje, że ciężka choroba wywołana koronawriusem odcisnęła piętno na jego zdrowiu. – Z perspektywy czasu wiem, że otarłem się o śmierć. Nie chciałbym tragizować, ale lekarze powiedzieli mi, że było bardzo kiepsko – powiedział. – To był najgorszy rok w moim życiu, tak źle ostatnim razem było chyba w stanie wojennym – dodał.
Barciś podzielił się również szerszą refleksją dotyczącą pandemii i jej wpływu na życie. W tym kontekście przyznał, że jako osoba aktywna, przyzwyczajona do pracy z widownią, odczuł na własnej skórze ograniczenia epidemiczne.
– Znajdowałem sobie oczywiście zastępcze zajęcia. Jak wszyscy, posprzątałem swój pokój, poukładałem książki, posegregowałem zdjęcia. Nauczyłem się piec ciasto drożdżowe – wylicza. – Nic nie było jednak w stanie zrekompensować tego, co straciłem, wypadając z życia, które kochałem – dodaje.