Kacper Sienicki razem z Witoldem Dobrowolskim trafili do białoruskiego aresztu podczas trwających tam protestów. W końcu wszyscy zatrzymani Polacy wyszli na wolność. Zatrzymany 24-letni Kacper w rozmowie z Polskim Radiem opisał, jak wyglądał jego pobyt za kratami.
Sienicki przyznał w rozmowie z Polskim Radiem, że tuż po zatrzymaniu, najtrudniejsze były pierwsze godziny. „Zatrzymanie było dosyć brutalne. Od razu wsadzono nas do więźniarki i tam zmuszono nas do klęczenia na kolanach. Wtedy zostaliśmy pobici po raz pierwszy” – przyznaje.
Następnie funkcjonariusze zabrali Polaków na komisariat, gdzie trafili do piwnic MSW. „I tam rozpoczął się cały proces, który trwał kilkanaście godzin.” – relacjonuje Kacper Siennicki. „To był proces tortur i znęcania się psychicznego nad nami” – wspomina młody Polak.
„W celi było 8 łóżek i 19 osób. Była duża solidarność między nami i atmosfera bardzo podniosła. Wszyscy się nawzajem wspierali. Zawiązały się różne nowe przyjaźnie. Spośród tych trzech dni ten etap spędzony w więzieniu był raczej tym najbardziej znośnym do przeżycia gdyż już nie byliśmy bici i wspieraliśmy się najbardziej” – relacjonuje Sienicki.
Czytaj także: Biedroń wybiera się na Białoruś. Była ambasador: „To kuriozalne”
Do późnego wieczora w czwartek z białoruskich aresztów zostało zwolnionych pięciu obywateli polskich. „Mogę poinformować, że pięć osób zostało już zwolnionych z aresztu. Trzy osoby w obwodzie mińskim, dwie osoby w Grodnie” – powiedział w piątek wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz w Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma9.
Źr. Polskie Radio, polsatnews.pl