Radosław Sikorski rezygnując ze stanowiska marszałka Sejmu poinformował, że przestaje pełnić swoją funkcję, ponieważ jego zadaniem jest przygotowanie do wyborów parlamentarnych struktur PO w Bydgoszczy. Były szef MSZ twierdził również, iż ustalił z premier Ewą Kopacz, że jego nazwisko znajdzie się na pierwszym miejscu listy wyborczej w tym okręgu. Okazuje się jednak, że wypowiedź Sikorskiego była przedwczesna. Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony narodowej, przyznał na antenie RMF FM, że żadne decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły.
Decyzji jeszcze o listach nie ma w Platformie, w stosownym momencie będą podjęte i wtedy zobaczymy.
– mówił szef MON.
Czytaj także: Kopacz o \"jedynce\" Sikorskiego w Bydgoszczy: Może to jego marzenie
Siemoniak, w odpowiedzi na zacytowaną wypowiedź Sikorskiego, którą przytoczył prowadzący rozmowę Konrad Piasecki, stwierdził, że PO jest partią demokratyczną, w której „każdy ma prawo powiedzieć gdzie i na jakim miejscu się widzi i nikt mu głowy nie urwie”.
Minister w randze wicepremiera stwierdził, że w kwestii obsadzania list należy poczekać na decyzję premier Ewy Kopacz. Przyznał również, że on sam nie będzie decydował o ich kształcie. Z jego ust padły także słowa sugerujące, że wypowiedź Radosława Sikorskiego „była przedwczesna”.
Wydaje mi się, że przy całym szacunku do marszałka – ta wypowiedź była przedwczesna, natomiast ja widzę całą jego wieloletnią karierę, ile zrobił dobrego dla Polski i bardzo mi przykro, jeśli ktoś chce to przekreślać jednym czy drugim niemądrym nagraniem.
– powiedział.
Czy ta wypowiedź oznacza, że Radosław Sikorski nie otrzyma pierwszego miejsca na bydgoskiej liście? Na dzień dzisiejszy trudno przewidzieć ten scenariusz, jednak wypowiedzi wysokich rangą polityków PO zwiastują, że wewnątrz ugrupowania pojawiają się pewne „tarcia”.