Małgorzata Sulikowska, siostra zaginionego na górze Nanga Parbat Tomasza Mackiewicza w rozmowie z Onetem nie kryje żalu do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Kobieta opowiedziała o kulisach rozmów z przedstawicielami MSZ, którzy – jak twierdzi – na początku ją spławiali i nie chcieli pomóc. W odpowiedzi na zarzuty biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych przesłało do redakcji Onet.pl oficjalny komunikat w tej sprawie.
Przypomnijmy, że akcja ratunkowa na Nanga Parbat nie mogła ruszyć od razu, gdy pojawiły się wieści o poważnych problemach Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol. Pakistańskie władze zażądały gwarancji, że koszty akcji zostaną pokryte. Siostra Tomasza Mackiewicza przypomniała, że w Internecie ruszyła zbiórka funduszy, która zaledwie w ciągu kilku godzin zapewniła ok 200 tys. zł. Ostatecznie stosownych gwarancji udzieliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Małgorzata Sulikowska w rozmowie z Onetem ujawniła, że początkowo resort jednak wcale nie chciał pomóc. Wydzwaniałam do MSZ od rana. Żałuję, że nie nagrywałam tych rozmów. Ludzie wpłacili w ciągu kilku godzin 200 tysięcy, to coś nieprawdopodobnego. Ludzie, którzy Tomka na oczy nie widzieli. A ministerstwo mnie spławiło. Mam jakiś żal, myślę, że można było działać szybciej – mówiła Sulikowska.
Czytaj także: Siostra Tomasza Mackiewicza zaginionego w Nanga Parbat oskarża polskie MSZ. \"Żałuję, że nie nagrałam rozmów z nimi\
„Jest we mnie żal”
Siostra Tomasza Mackiewicza przyznaje, że cała akcja ratunkowa mogła wyruszyć o wiele wcześniej. Wtedy być może udałoby się uratować polskiego alpinistę. Stracono jednak kilka cennych godzin. Na początku MSZ odmówiło udzielenia tej gwarancji. Powiedzieli, że nie ma prawa mówiącego o tym, że rząd polski zakłada kwotę pieniędzy na ratunek Polaka. Po kilku godzinach okazało się, że jednak można. Ale te kilka godzin straciliśmy. Jest we mnie żal. – przekonuje.
Sulikowska przyznaje, że ostatnie dni są dla rodziny bardzo ciężkie, a ona sama już porzuciła nadzieję, że jej brata uda się uratować. Przeżywamy koszmar. Chciałabym się położyć, obudzić po dwóch dniach i stwierdzić, że to wszystko nie miało miejsca. Gdy dowiedziałam się, że ratownicy dotarli do Eli i nie pójdą po Tomka, pomyślałam: to moment, w którym muszę porzucić nadzieję – mówi w rozmowie z Onetem.
Ministerstwo odpiera zarzuty. „Podjęto natychmiastowe działania”
Komunikat w tej sprawie przesłało dziś do portalu Onet biuro prasowe Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Z chwilą uzyskania informacji dotyczącej sytuacji pana Tomasz Mackiewicza oraz pani Elisabeth Revol polskie i francuskie placówki dyplomatyczne w Islamabadzie podjęły natychmiastowe działania w celu wsparcia bezpiecznego i sprawnego opuszczenia przez nich Nanga Parbat – czytamy.
Przypomniano również, że szef MSZ w porozumieniu z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów podjęło decyzję o udzieleniu wsparcia finansowego „natychmiast po otrzymaniu prośby w tej sprawie ze strony polskiej placówki zagranicznej”.
W dniu 28 stycznia 2018 roku, po odnalezieniu Elisabeth Revol, zespół ratunkowy podjął decyzję o niekontynuowaniu akcji ratowniczej ze względu na złe warunki pogodowe jak i wysokość. W ocenie zespołu dalsze prowadzenie akcji mogłoby spowodować poważne zagrożenie życia członków zespołu ratowniczego. W dniu 29 stycznia br. pan Krzysztof Wielicki – szef wyprawy na K2 wraz z zespołem ratowniczym podtrzymał wcześniejszą decyzję – podkreślono.
Źródło: Wprost.pl, wMeritum.pl