Koncert zespołu Bajm, który odbył się w Lublinie z okazji Dnia Solidarności i Wolności, przyciągnął aż 40 tysięcy widzów. Teraz okazuje się, że ani grosza nie otrzymali muzycy, którzy zgodzili się na gościnny występ podczas wydarzenia. O sprawie informuje „Życie na Gorąco”.
Do prawdziwego skandalu doszło po koncercie zespołu Bajm w Lublinie. Wydarzenie zgromadziło na Placu Zamkowym aż 40 tysięcy ludzi, a sama Beata Kozidrak zadedykowała koncert swojemu starszemu bratu Jarosławowi, który zmarł w czerwcu tego roku.
Wokalistka zaprosiła do udziału w wyjątkowym koncercie dwóch muzyków, którzy grali w pierwszym składzie Bajmu. Byli to perkusista Andrzej Koziara oraz gitarzysta Andrzej Grądkiewicz. Obaj ochoczo przyjęli zaproszenie i tego nie żałują, jednak okazało się, że za udział w wydarzeniu nie otrzymali ani złotówki. Biorąc pod uwagę, że Bajm za koncert inkasuje około 80 tysięcy złotych, sprawa wydaje się bulwersująca.
W rozmowie z „Życiem na Gorąco” Andrzej Grądkiewicz wyznał, że zgodził się na propozycję złożoną mu przez Andrzeja Pietrasa, byłego męża Beaty Kozidrak i tego nie żałuje. Przyznał jednak, że nie otrzymał żadnego wynagrodzenia. „Kiedy Andrzej Pietras zapytał mnie, czy zagram z Bajmem, nie wspomniał o pieniądzach, a ja nie dopytywałem, bo czułem się wyróżniony tą propozycją. Po koncercie też nikt nie proponował mi ani podpisania umowy, ani wynagrodzenia. Dziwnie to wygląda, ale ja nie żałuję, bo Andrzej jest moim wielkim przyjacielem. Stanąłem na scenie z serca i z wielkiej przyjaźni” – powiedział.
Czytaj także: O Braciach Figo Fagot trochę inaczej
Podobnie sprawa wygląda z drugim zaproszonym muzykiem, Andrzejem Koziarą. „Wynagrodzenie? Nic o tym nie wiem, Andrzej Pietras nie powiedział mi na ten temat ani słowa, a jesteśmy w kontakcie. Nie będę się o to dopytywał, to nie w moim stylu. Ja zagrałem tam dla Jarka i z Jarkiem. W Bajmie, jak widać, nic się nie zmieniło” – mówił.