Na zachodniej Ukrainie w pobliżu miejscowości Mukaczewo doszło do starć Prawego Sektora z siłami rządowymi. Na miejscu pojawiły się śmigłowce i transportery opancerzone. Tymczasem, członkowie Prawego Sektora grożą wysłaniem swoich batalionów na Kijów.
W sobotę 11 lipca w pobliżu Mukaczewa na Zakarpaciu doszło do starcia bojowników Prawego Sektora z siłami policji. Użyto broni strzeleckiej i granatników. W wyniku walk zginęły co najmniej trzy osoby, a kilka jest rannych. Siły policyjne straciły kilka samochodów, a bojownicy – pomimo wezwań do poddania – ukryli się w okolicznych lasach nie składając broni.
Czytaj także: Ukraina: Zamachy na komisariaty we Lwowie
Według oficjalnego stanowiska MSW, powodem starcia były nieporozumienia co do podziału nielegalnych interesów. Żadna ze stron nie podtrzymuje tej wersji. Co więcej, przedstawiciele Prawego Sektora utrzymują, że ich bojownicy zwalczali przemyt co nie podobało się miejscowemu układowi mafijnemu.
Bataliony na Kijów?
W niedzielę członkowie Prawego Sektora zorganizowali w wielu ukraińskich miastach manifestacje poparcia dla bojowników z Mukaczewa. Utworzyli także posterunki na drogach prowadzących na Zakarpacie i w okolicy Kijowa od strony Żytomierza. Jak twierdzą, ich celem jest powstrzymanie wsparcia dla sił rządowych.
Przegapiłem te walki w Mukaczewie. Jak rozumiem Prawy Sektor chce przejąć szlak kontrabandowy ze wschodu do EU a ten idzie przez Zakarpacie.
— B. Maślankiewicz (@BMaslankiewicz) lipiec 12, 2015
W Kijowie trwają negocjacje, w których udział biorą przedstawiciele rządu i Prawego Sektora, na czele z Dymitro Jaroszem, liderem tego ugrupowania. Osoby z kierownictwa organizacji ogłosiły, że posiadają w kraju ok. 20 uzbrojonych batalionów, które co prawda przygotowują się do walki z separatystami na Wschodzie, ale mogą być wykorzystane w dowolny inny sposób. Na przykład poprzez wysłanie ich na Kijów – grożą przywódcy Prawego Sektora.