Stefan Hula, podobnie jak Maciej Kot, Kamil Stoch i Dawid Kubacki zakwalifikowali się do sobotniego konkursu indywidualnego na skoczni dużej podczas Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu. W wywiadzie po kwalifikacjach mówił między innymi o swoich skokach i warunkach atmosferycznych.
Stefan Hula wylądował w kwalifikacjach na 127 metrze i zajął 18 miejsce. To najsłabsza pozycja wśród wszystkich Polaków, ale nie zmienia to faktu, że Stefan jest jednym z głównych kandydatów do medalu. Nadzieję rozbudził już podczas zawodów na skoczni normalnej, kiedy po pierwsze serii prowadził, a ostatecznie zajął piąte miejsce.
W wywiadzie polski skoczek mówił, że w zawodach jego skoki powinny być lepsze. – Taki skok, jak na kwalifikacje był okej, ale bez szału. W sobotę potrzeba będzie normalnych dobrych skoków. Nic na siłę, trzeba robić to, co się potrafi, nic nie dokładać jeszcze, bo to nie przynosi nic dobrego. Myślę, że będzie dobrze, nogi będą lepsze i skoki też – powiedział.
Wygląda na to, że Stefan Hula ma dosyć również pytań o pierwsze zawody podczas Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu. – Tydzień temu tak się stało i nic nie zmienimy. Skoczmy ten temat i skupmy się na to, co przed nami. Pogoda będzie jaka będzie, nie mamy na to wpływu. Trzeba wierzyć w siebie i robić to, co się umie najlepiej. Natura albo będzie dla nas łaskawa, albo nie, mamy szansę 50 na 50 – mówił.
Czytaj także: Heinz Kuttin komentuje dyspozycję Stefana Huli: Nie wierzę własnym oczom