Alternatywą dla demokracji jest przemoc, opresja, zniewolenie i milczenie – apelował Sting w trakcie sobotniego występu na warszawskim Stadionie Narodowym. Artysta poprosił na scenę Macieja Stuhra. Aktor wcielił się w rolę tłumacza.
Nie milkną echa sobotniego koncertu Stinga na Stadionie Narodowym w Warszawie. Światowej sławy piosenkarz wykonał wiele swoich hitów, jednak w mediach najgłośniej jest o sytuacji niezwiązanej bezpośrednio ze śpiewaniem.
W pewnym momencie Sting poprosił na scenę Macieja Stuhra i podzielił się z widownią swoją refleksją na temat demokracji. – Demokracja została zaatakowana w każdym kraju na świecie. Jeśli nie będziemy jej bronić, stracimy ją na zawsze – podkreślił piosenkarz.
– Ale demokracja to bałagan. Demokracja to frustracja. Demokracja jest często nieskuteczna. Wymaga ciągłej uwagi, ciągłej korekty, ale wciąż warto o nią walczyć – zauważył.
Sting ostrzegł, że utrata demokracji może pozbawić ludzi wolności. – Alternatywą dla demokracji jest przemoc, opresja, zniewolenie i milczenie. Ta alternatywa nazywa się tyranią. Każda tyrania oparta jest na kłamstwie, a im większa tyrania, tym większe kłamstwo – powiedział.
– Tyran kłamie swojemu narodowi, kłamie światu, a przede wszystkim okłamuje samego siebie. Jeśli nie zgadzasz się z tyranem, ryzykujesz więzienie, tortury, a nawet śmierć. A jednak to właśnie musimy zrobić, każdy z nas – mówił artysta.
Sting wygłosił mowę o demokracji. Oto reakcja Stuhra
Następnego dnia po wystąpieniu do wydarzenia odniósł się drugi bohater. Maciej Stuhr, bo o nim mowa, nie ukrywa, że jest pod wielkim wrażeniem koncertu. „Nie ma słów, które opisałyby, czym była ta chwila dla mnie. Niech gra muzyka! Dzięki Borys Szyc za piękne ujęcie z czwartego rzędu” — napisał na Facebooku.