Strajk w Biedronce? To niewykluczone. W sieci sklepów zlokalizowanych na Pomorzu trwa referendum, które rozstrzygnie jaką decyzję podejmą pracownicy dyskontu.
O sprawie informuje „Dziennik Bałtycki”, który podaje, że pracownikom Biedronki z woj. pomorskiego nie chodzi o sprawy płacowe. Mają oni zastrzeżenia, co do warunków pracy w marketach.
Aktualnie wśród pracowników przeprowadzane jest referendum. Strajk w Biedronce jest możliwy, jeżeli „za” opowie się co najmniej połowa pracowników sieci.
Czytaj także: Biedronka. Ile zarabiają pracownicy?
Piotr Adamiak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Jeronimo Martins Polska, mówi, że rozmowy z właścicielami przeszły już przez dwa etapy: rokowań oraz mediacji. Na ten moment jedynym wyjściem z sytuacji, zdaniem pracowników, jest przeprowadzenie referendum.
Adamiak przyznaje, że zbiórka podpisów ws. strajku trwa w Biedronkach zlokalizowanych w Gdańsku, Słupsku, Bytowie, Człuchowie oraz Miastku.
„Jego zdaniem pracownicy zgłaszają się i głosują, zastrzega jednak, że lista głosujących jest dostępna do wglądu wyłącznie dla osób należących do związku. Akcja potrwa do 30 kwietnia” – informuje serwis wiadomoscihandlowe.pl.
Związkowcy domagają się odciążenia obecnie zatrudnionych pracowników. „Żądają też zapewnienia ochrony w godzinach wieczornych, poprawy zasad magazynowania oraz ograniczenia do godz. 21:00 czasu otwarcia sklepów w dni poprzedzające niedziele bez handlu i święta” – podaje „Dziennik Bałtycki”.
Pracownicy podkreślają, że nie mają zastrzeżeń, co do warunków płacowych. Całkiem niedawno informowaliśmy zresztą, że w Biedronce można nieźle zarobić. Osoby, które rozpoczynają pracę w roli sprzedawcy-kasjera mogą liczyć na pensję w wysokości 2650 zł brutto. Należy w to wliczyć również nagrodę za brak nieplanowanych nieobecności. Więcej informacji znajdą państwo w linku poniżej.
Czytaj także: Biedronka walczy o pracowników. Wypłacono premie