Maciej Stuhr to jeden z aktorów, którzy często odnoszą się do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Teraz w rozmowie z Plejadą wyznał, że jego żarty, które wygłosił w 2016 roku, były szaleństwem.
Maciej Stuhr zasłynął już swoimi komentarzami do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Komentarze często mają formę żartów. Bardzo głośno o aktorze zrobiło się szczególnie w 2016 roku gdy wygłosił pamiętną przemowę podczas gali Orłów.
Stuhr był wówczas gościem honorowym gali i wręczał statuetkę w kategorii „Najlepsza aktorka drugoplanowa”. Moment wręczenia nagród postanowił poprzedzić krótką przemową, której później główne wydanie „Wiadomości” TVP poświęciło sporo czasu. W przemówieniu pojawiły się takie słowa, jak między innymi „tu polew”, „gorszy sort” czy „wyklęci”.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
Teraz w rozmowie z Plejadą Maciej Stuhr powrócił do tej przemowy i wyznał, że żarty z Tupolewa były pewnego rodzaju szaleństwem. „W pewnym sensie wyjście przed publiczność i zażartowanie na temat pewnej marki rosyjskich samolotów było szaleństwem z mojej strony. Natomiast nie nazwałbym się człowiekiem szalonym, raczej niepokornym” – powiedział.
Stuhr wyznał też, że chciałby zerwać z wizerunkiem grzecznego faceta, który często jest mu przypisywany. „Z jednej strony słyszę, że jestem grzeczny, a z drugiej, jak sam pan zauważył, wzbudzam emocje swoimi wypowiedziami. Może po prostu znudził mi się wizerunek grzecznego faceta, za którego wszyscy mnie mieli i ta moja działalność facebookowo-publicystyczna jest pewnym odreagowaniem?? Bo ja w sumie lubię być niegrzeczny, ale w takim niekonwencjonalnym sensie” – dodał.
Czytaj także: Elżbieta Witek nowym marszałkiem Sejmu
Źr.: Dziennik.pl