Sytuacja chrześcijan w Korei Północnej jest bardzo trudna. Opowiadał o niej francuski misjonarz, którego celem jest pomaganie wyznawcom Chrystusa opuszczanie tego kraju i dostaniu się do Chin.
Jak przyznał, zadanie to jest z roku na rok trudniejsze. Powodem tego jest to, że Kim Jong-un, gdy doszedł do władzy w 2011 r. wzmocnił kontrole granic. Wcześniej pilnowali ich poborowi na 10-letniej służbie wojskowej i łatwo można było ich przekupić. Nadal jednak udaje się niektórym chrześcijanom przez nie przedostać. Całość takiego przedsięwzięcia kosztuje od 3 do 5 tys. euro od osoby.
Chrześcijanie, którym uda się uciec z Korei Płn. trafiają zwykle do Chin. W Państwie Środka przebywa już 200 tys. chrześcijan. Ich stan prawny jest nieuregulowany, co oznacza, że przebywają tam nielegalnie. Ks. Blot zwraca się z apelem, by tę sytuację prawnie uregulować, gdyż odesłanie uciekinierów z powrotem oznacza dla nich śmierć.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
– Ich sytuacja jest jednak bardzo trudna, wszyscy żyją w katakumbach – mówił francuski misjonarz.
Według duchownego otrzymuje on wiele świadectw od innych wyznawców Chrystusa w Korei Północnej, najczęściej protestantów. Praktykują religię w ukryciu, gdyż grozi im za to śmierć lub zsyłka do obozu koncentracyjnego na resztę życia.
– Przed trzema laty pewna protestantka przyjęła chrzest w Chinach i wróciła do Korei Północnej z Bibliami w plecaku. Złapała ją policja. Powieszono ją za nogi i publicznie zlinczowano – mówił ks. Blot.
Źr.: Radio Watykańskie
Fot. freeimages.com