Już w niedzielę 22 stycznia rozpocznie się pierwszy tegoroczny turniej rangi „Major”. Jak poradzą sobie polscy zawodnicy? Czy mają szansę na triumf?
Aby mówić o jakichkolwiek szansach „Virtusów” podczas zbliżającego się „Majora” w Atlancie, należy szerzej przyjrzeć się formie Polaków. Początek 2016 roku dla naszych zawodników był bowiem fatalny. Z turniejem Intel Extreme Masters Katowice 2016 pożegnali się w ćwierćfinale, a sytuacja powtórzyła się również w pierwszym „Majorze”, który odbył się w ubiegłym roku podczas MLG Columbus 2016. Najlepsi polscy zawodnicy w CS:GO, drużyna Virtus.pro, zwyżkę formy zanotowali dopiero od lipca 2016 roku. Wówczas na turnieju ESL One Cologne 2016 (Major) dotarli do półfinału zawodów, gdzie zostali pokonani przez późniejszych triumfatorów – drużynę SK Gaming. Polacy ulegli Brazylijczykom po bardzo zaciętym boju i trzymapowym spotkaniu. Kilka tygodni później osiągnęli największy sukces minionego roku. Wówczas „NEO” i spółka triumfowali w finale pierwszego sezonu ELEAGUE 2016. W pokonanym polu zostawili słynną szwedzką ekipę fnatic z „Olofmeisterem” na czele. To właśnie po tym spotkaniu na tamtejszej scenie CS:GO doszło do trzęsienia ziemi. Trzech zawodników opuściło zespół: „JW”, „Flusha” oraz „Krimz” znaleźli zatrudnienie w GODSENT.
Polacy w dalszym ciagu utrzymywali swoją wysoką formę, czego dowodem było zwycięstwo w bardzo ważny turnieju o nazwie DreamHack ZOWIE Bucharest 2016. W finałowym starciu „Virtusi” wygrali z nieistniejącym już zespołem, Teamem Dignitas (obecnie North). Co prawda, był to ostatni turniej wygrany przez Virtus.pro, ale nadal nie był to koniec dobrej passy Polaków. Nasi zawodnicy w minionym roku zanotowali bowiem jeszcze dwa świetne występy. Należy za nie uznać dotarcie do finałów ESL One New York 2016 oraz rosyjskiego turnieju EPICENTER w Moskwie. Te osiągnięcia dobitnie pokazuję, że „Virtusi” bez wątpienia należą do światowej czołówki CS:GO. Gwoli uczciwości trzeba jednak podkreślić, iż Polacy końcówkę ubiegłego roku mieli słabszą. Nie udało im się awansować na LAN-owe finały ESL Pro League Season 4, zaś w ELEAGUE Season 2 odpadli już w ćwierćfinale przegrywając z międzynarodowym FaZe Clan. Wydaje się jednak, że słaba końcówka sezonu w wykonaniu VP była po prostu wynikiem przemęczenia. Wystarczy wspomnieć, że turniej wygrała drużyna OpTic Gaming, która nie była wymieniana w gronie faworytów.
Czytaj także: Michał \"MICHU\" Müller dla wMeritum.pl: Virtusi już dominują, teraz czas na Team Kinguin!
Rok 2017 rozpoczął się dla najbardziej utytułowanych polskich graczy w historii CS:GO… przeciętnie. Podopieczni „Kubena” dotarli do półfinału WESG 2016 w Szanghaju, gdzie zostali pokonani przez…inną polską formację – Team Kinguin. Była to pierwsza porażka Virtus.pro przeciwko drużynie z tego samego kraju. Sama porażka nie martwi aż tak bardzo, lecz jej styl, a szczególnie mapa de_mirage w wykonaniu Virtus.pro, może budzić zaniepokojenie fanów. Na szczęście w meczu o 3. miejsce „TaZ” i spółka uratowali honor i pokonali tureckie Space Soldiers 2:0.
Podsumowując. Nie ulega wątpliwości, że Polacy są jedną z najbardziej doświadczonych drużyn na świecie. Ich wielkim atutem jest z pewnością fakt, iż w światowej czołówce są ekipą, która zdecydowanie najdłużej gra w niezmienionym składzie. Zawodnicy Virtus.pro wielokrotnie udowadniali, że swoim doświadczeniem mogą zdziałać przysłowiowe „cuda”. Osobiście wierzę w to, że nasi reprezentanci podczas „Majora” zajdą naprawdę daleko. Sporą szansą dla naszych rodaków, którą miejmy nadzieję wykorzystają, jest również słabsza forma rywali. SK Gaming po wyrzuceniu z drużyny „fnx’a” prezentuje się dużo słabiej niż wcześniej, Natus Vincere z „S1mplem” w składzie nie może odnaleźć formy sprzed miesięcy, a fnatic, tak jak wspominałem wyżej, aktualnie znajduje się rozsypce. Oczywiście, w gronie faworytów pozostają również reprezentanci Danii z ekipy Astralis. Duńscy gracze mają całkiem sporą szansę na triumf, bowiem w końcówce minionego roku byli w znakomitej formie. Dotarli do finału ELEAGUE Season 2, gdzie musieli uznać wyższość jedynie OpTic Gaming. Jednakże „Virtusi” jako najbardziej ustabilizowana kadrowo drużyna na świecie są z pewnością w gronie ścisłych faworytów do triumfu podczas ELEAGUE Major 2017. Na tę chwilę nie pozostaje na nim nic innego, jak czekać. To, w jaki sposób zaprezentują się nasi gracze okaże się bowiem już 22 stycznia, kiedy zostaną rozegrane pierwsze spotkania. Trzymajmy za nich kciuki!