Miguel Palanca, hiszpański piłkarz, który jeszcze do niedawna reprezentował barwy Korony Kielce, opowiedział o gehennie, jaką w ostatnich miesiącach przeszedł w tym klubie. Zawodnik twierdzi, że po tym, jak nowy szkoleniowiec drużyny zdecydował, iż nie widzi dla niego miejsca w składzie, władze klubu terroryzowały go, by ten rozwiązał kontrakt i zrzekł się należnych mu pieniędzy.
W końcówce poprzedniego sezonu w mediach gruchnęła informacja – Korona Kielce po wielu latach starań wreszcie znalazła inwestora! Na wykupienie klubu zdecydował się były niemiecki piłkarz Dieter Burdenski, który natychmiast rozpoczął w Kielcach „porządki”.
Pierwszą decyzją podjęta przez nowe władze było usunięcie ze stanowiska szkoleniowca zespołu Macieja Bartoszka, który wyciągnął Koronę z dna tabeli i awansował z nią do grupy mistrzowskiej. Pozbycie się trenera, za którym murem stała drużyna oraz kibice, było strzałem w stopę.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Później nie było lepiej. Nowym opiekunem ekipy z Kielc został niejaki Gino Letteri, 50-letni Niemiec, który przed przyjazdem do Polski trenował trzecioligowy FSV Frankfurt. Pod jego wodzą drużyna w 13 spotkaniach odniosła jedno zwycięstwo, trzy mecze zremisowała i doznała dziewięciu porażek. Letteri, ze względu na swój nietypowy sposób bycia, nie przypadł do gustu piłkarzom. Media donosiły o jego chamskim zachowaniu wobec piłkarzy. Oto, co pisał o nim dobrze poinformowany portal Weszlo.com:
Pan Gino wejścia do szatni nie ma najlepszego – nazwijmy je wejściem w stylu „co wy mi tu będziecie Polaczki śmierdzące podskakiwać”. Piłkarze patrzą na niego jak na zjawisko, przy czym nie chodzi o zjawiskową dupę, tylko raczej zjawisko typu pies z dwiema głowami. Wieść niesie, że na mieście nie kryją swojego rozczarowania zachowaniem szkoleniowca. Zresztą dlaczego mieliby się gryźć w język?
Narzekania doszły do uszu osób, które są na krzywdę piłkarzy niezwykle wrażliwe. Te osoby postanowiły zaprosić trenera na miłą pogawędkę do pobliskiego lasu (wraz ze sztabem i prezesem) i zapytać go:
– Człowieku, czy tobie aby czasem sufit na łeb się nie spi**dolił?
Rozmowa nie należała do tych najmilszych, co miało wybitnego Gino mocno zaskoczyć (do tego stopnia, że nawet zaczął być dla zawodników miły i już nie sugeruje, że ci – to cytat – jedzą jak polskie świnie).
Jedną z „ofiar” Letteriego był wspomniany Miguel Palanca, w zeszłym sezonie jeden z kluczowych graczy Korony. Hiszpan naraził się trenerowi tym, że podczas zgrupowania zszedł na śniadanie… w klapkach. Zszedłem w klapkach, podobnie jak 5-6 innych graczy. Miałem wielu trenerów, nikomu klapki nie przeszkadzały, latem zmęczona treningami noga lepiej się w nich czuje. Podszedł do mnie kapitan i powiedział, że trener kazał mi przebrać buty. Powiedziałem Ok., następnego razu zejdę w normalnym obuwiu. Zaczynałem już jeść, kiedy Lettieri zaczął na mnie krzyczeć. Ale tak ostro, bez żadnego szacunku. Wtedy podszedłem do niego i powiedziałem: bardzo, bardzo źle pan tu zaczyna! – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” sam zainteresowany. Letteri skrytykował zawodnika i kazał mu wrócić do pokoju, a ten oznajmił z kolei, że z takim człowiekiem pracować nie zamierza. W efekcie Palankę odesłano do Kielc i kazano rozglądać się za nowym klubem.
Przez dwa tygodnie trzymali mnie w Kielcach bez możliwości treningów z drużyną i bez możliwości powrotu do Hiszpanii, do rodziny. Czułem się jak w więzieniu. Ostatecznie musiałem zrezygnować z ostatniej pensji i moich bonusów za wywalczenie piątego miejsca. Powiedzieli mojemu agentowi, że jeśli nie odpuszczę tych pieniędzy, to następny sezon spędzę w lesie, ćwicząc tam o 5 rano. Podpisałem, nie było wyboru – dodał zawodnik, który zaliczył trzy mecze w barwach Realu Madryt i który profesjonalną piłkę mógł oglądać z bliska. Jak twierdzi, to, co zobaczył w Kielcach z profesjonalizmem nie miało za wiele wspólnego.
To co się tam dzieje jest smutne. Wydaje mi się, że prezes nie nadaje się na tę funkcję. A trener? Przyszedł z czwartej ligi niemieckiej, gdzie przegrał większość meczów. Nie wygląda na wielkiego szkoleniowca, choć obym się mylił. Korona była wcześniej klubem o rodzinnej atmosferze. Teraz tego już tam nie ma – oświadczył Hiszpan.
źródło: Weszlo.com, Super Express, wMeritum.pl
Fot. YouTube/Korona Junior TV