Szweckie służby są bezradne w walce z szalejącymi ogromnymi pożarami lasów. Na pomoc wezwano lotnictwo wojskowe, które postanowiło zastosować innowacyjną metodą. Na miejsca pogrążone w ogniu zrzucane są bomby.
Skala pożarów jest tak ogromna, że władzom zaczyna brakować środków. W pobliżu Trängslet zaczyna już nawet brakować wody do gaszenia ognia. Tamtejsze władze lokalne wezwały na pomoc lotnictwo wojskowe, które postanowiło wypróbować zupełnie pionierską metodę walki z pożarami.
Na tereny leśne, na których szaleje żywioł postanowiono zrzucić bomby. Chodzi o to, aby ziemia i pył unoszące się po eksplozji opadły na ogień i go zadusiły.
W środę po południu w powietrze wzniosły się gripeny i jeden z nich z wysokości 3000 metrów eksperymentalnie zrzucił pocisk na płonący las. Później na konferencji prasowej ogłoszono sukces: Zadziałało! – informuje RMF FM.
„To był eksperyment, chcieliśmy sprawdzić, czy to zadziała, udało się, ale nie planujemy stosować tej metody” – powiedział kierujący akcją gaścniczą Johan Szymanski w rozmowie z RMF FM.
„Próbowaliśmy już wszystkich metod. W końcu wpadliśmy na pomysł, że „usunąć” tlen, tak aby przestało się palić. Najprostsze wydało się odpalenie pocisku. Stwierdziliśmy, że spróbujemy. Poprosiliśmy lotnictwo wojskowe i jeden z gripenów zrzucił pocisk w odludnym miejscu. Okazało się, że to jest dobra metoda, ale zastosujemy ją tylko wtedy, kiedy zawiodą wszystkie inne” – powiedział nam Johan Szymanski.
Źródło: rmf24.pl