Były prezydent Lech Wałęsa od dawna za wszelką cenę stara się udowodnić, że nie podjął współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa jako TW „Bolek”. Choć wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu, to były przywódca „Solidarności” się nie poddaje i nie ustaje w atakach na dawnych kolegów. Teraz ogłosił, że legendarne małżeństwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie chcieli go… porwać.
Wałęsa co jakiś czas przypomina o sobie publikując różne teorie na swoim profilu na Facebooku. Jakiś czas temu zadziwił opinię publiczną twierdząc, że „Bolek”, to był kryptonim… komunistycznej aparatury do podsłuchów. Choć spotkało się to z falą rozbawienia i kpin, to były prezydent nie przestaje zadziwiać. Właśnie ogłosił kolejną oryginalną teorię.
Przy okazji rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, Wałęsa był rozchwytywany przez lewicowo-liberalne media. Wystąpił m.in. w programie „Kropka nad I” prowadzonym przez Monikę Olejnik na antenie TVN24. W trakcie rozmowy stwierdził, że małżeństwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie chcieli go… porwać.
Wcześniej oczywiście nie zabrakło inwektyw pod adresem działaczy „Solidarności”. To jest chory człowiek, co on wymyśla. To jest defetysta, mitoman – mówił o Krzysztofie Wyszkowskim. Andrzeja Gwiazdę z kolei nazwał „durniem”. Bo ja walczyłem. (…) A co dokonał Gwiazda? Dopóki był ze mną, ja nim sterowałem, to coś tam osiągał. (…) A później po prostu tych moich największych wrogów ustawiono w Instytucie Pamięci Narodowej, by dopasowali dokumenty na mnie, by mnie oskarżać – dodawał.
Po chwili stwierdził, że Gwiazdowie chcieli go porwać. Niech nie grają bohaterów, ale naiwnych ludzi, którzy rujnowali. Nie mówiłem o tym, że Gwiazdowie chcieli mnie porwać i wynieść ze strajku (…) Bezpieka mnie nie chciała na agenta. Mieli lepszych, a na mnie podrabiali papiery, żebyście mnie zostawili. Taka była gra. Podpisałem to, co wszyscy. Mnie na agenta nie chciano. – podsumował.
Źródło: niezalezna.pl
Fot. Flickr/Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland