Szara strefa w branży taksówkarskiej to zmora. Nieuczciwa konkurencja daje się we znaki legalnym przewoźnikom, którzy ponoszą duże koszty związane z tzw. uzbrojeniem auta, zakupem kasy fiskalnej czy opłacaniem składek. Swoje niezadowolenie taksówkarze wyrażają protestami.
Kary dla przewoźników jeżdżących bez licencji i niepłacących podatków ani składek ubezpieczeniowych, a także wdrożenie prawa, które utrudniłoby nielegalne świadczenie usług – tego domagają się uczciwi taksówkarze i zapowiadają protest na ulicach Warszawy oraz Krakowa. – Jak pokazały doświadczenia innych krajów Europy, np. Hiszpanii, po zorganizowaniu takich akcji władze zajęły się szarą strefą – zaznacza Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający w firmie Mytaxi.
Do rozwiązania problemu nieuczciwych taksówkarzy przyczyniłoby się wprowadzenie skutecznego nadzoru przez uprawnione do niego organy: Policję i Inspekcję Transportu Drogowego. – Konieczne jest też budowanie świadomości wśród pasażerów, którzy nie zawsze wiedzą, czy dany przewoźnik jeździ legalnie – zauważa rozmówca.
Czytaj także: Arrinera Hussarya - pierwszy polski super samochód - wywiad z Łukaszem Tomkiewiczem
Co robić, aby być pewnym, że daje się zarobić jedynie uczciwym taksówkarzom? Po pierwsze wybierajmy oferty tylko tych firm, które świadczą licencjonowane usługi. Po drugie sprawdzajmy, czy taksówka ma znak „taxi” na dachu, oznaczenia miejscowe na drzwiach (np. w Warszawie jest to Syrenka) i cennik na oknie, a kierowca – przy sobie identyfikator ze zdjęciem.