W niedzielę 7 maja w Tczewie starli się uczestnicy dwóch manifestacji – środowisk narodowych i „antyfaszystowskich”. W obu zgromadzeniach brało udział łącznie kilkadziesiąt osób.
Jedną z manifestacji zorganizowała koalicja „Tczew bez nienawiści”, określająca się jako organizacja zrzeszająca ludzi o szerokim spektrum poglądów od lewicy poprzez centrum do prawej strony, zgodnych jednak w swoim sprzeciwie wobec dyskryminacji i faszyzmu.
Zebraliśmy się tutaj po to, aby zaprotestować przeciwko wszelkiej nienawiści i odradzającemu się w Polsce faszyzmowi w postaci skrajnie prawicowych organizacji, które skutecznie kamuflują swoją tożsamość – powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” przedstawiciel organizacji Kajetan Golicki.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Narodowcy manifestowali z transparentami przeciwko aborcji. Chcemy pokazać, że dyskryminacja nie dotyczy tylko osób homoseksualnych czy o innym kolorze skóry, ale główną dyskryminacją i holokaustem jest aborcja – wyjaśniał Bartosz Piekarski z Młodzieży Wszechpolskiej w Tczewie.
Ze strony Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego wynika, że pierwsza manifestacja została zaplanowana na placu między dworcem kolejowym w Tczewie a centrum handlowym Galeria Kociewska. Narodowcy mieli manifestować na chodniku przy ul. Dworcowej 68 do Pomorskiej 18. Ostatecznie obie grupy stanęły obok siebie tuż przed dworcem. Organizatorzy pikiety „Tczewa bez nienawiści” zarzucają narodowcom zajęcie miejsca, w którym nie powinno ich być, gdyż swoją kontrmanifestację zarejestrowali ponoć w innym punkcie skrzyżowania przed dworcem PKP. Narodowcy twierdzą, że do żadnego nadużycia nie doszło.
Obie grupy obrzucały się konfrontacyjnymi hasłami, a w pewnym momencie słowna agresja przerodziła się w czyny i członkowie obu grup rzucili się na siebie z pięściami.
Do zdarzenia odniosła się za pośrednictwem Facebooka Młodzież Wszechpolska.
Źródło: strajk.eu, tvn24.pl, Twitter.com